Podczas gdy większość tenisistów przygotowuje się do gry na kortach twardych w US Open, Stan Wawrinka zdecydował się pozostać na europejskiej mączce. Notowany na 17. miejscu w rankingu ATP zawodnik otrzymał dziką kartę do dwóch turniejów w Pradze i w sobotę wygrał pierwszy z nich.
- Cieszę się, że jestem tutaj, po tylu miesiącach bez tenisa. To był wspaniały turniej. Nie gram jeszcze najlepiej, jak potrafię. Dlatego jestem tutaj, aby rozegrać kilka meczów i stopniowo się poprawiać - powiedział Szwajcar, cytowany przez portal Tenisovy Svet.
Wawrinka rzeczywiście nie miał w Pradze łatwej przeprawy. Pierwsze cztery mecze kończył w trzech setach i dopiero w finale wygrał w dwóch partach z Rosjaninem Asłanem Karacewem. Wcześniej tenisista z Lozanny męczył się z Romanem Safiullinem, Oscarem Otte'em, Sumitem Nagalem i Michaelem Vrbenskym.
- Finał to był mój najlepszy mecz w turnieju. Skoncentrowałem się, serwowałem dobrze i bardzo się cieszę ze zdobycia trofeum - dodał Wawrinka, który pokonał w sobotę Karacewa 7:6(2), 6:4, zgarniając aż 90 proc. punktów po trafionym pierwszym podaniu.
Dla Wawrinki celem pobytu w Pradze jest ogranie się po przerwie spowodowanej pandemią COVID-19 i dlatego potrzebuje większej liczby meczów. W sobotę wygrał pierwszego challengera od 10 lat, gdy był najlepszy w szwajcarskim Lugano. W sumie ma na koncie siedem takich tytułów. Triumf w czeskiej stolicy wywinduje go także na 15. pozycję w rankingu ATP.
Zobacz także:
Turniej w Nowym Jorku bez Kim Clijsters
Kei Nishikori dalej zakażony koronawirusem
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność