Andy Murray nie rozegrał jeszcze w tym sezonie oficjalnego meczu, bo miał problemy z operowanym w lutym zeszłego roku biodrem. Szkot planował powrót do rozgrywek pod koniec marca w Miami, lecz z powodu pandemii koronawirusa turniej został odwołany.
- Trenowaliśmy z myślą o występie w Miami - mówił trener Murraya Jamie Delgado w rozmowie z ATP Radio. - Potem ćwiczyliśmy na kortach ziemnych, aż rozgrywki zostały zawieszone. W momencie, gdy Andy odzyskiwał sprawność, pojawienie się tego wirusa to ostatnia rzecz, jakiej chcieliśmy. Teraz musimy czekać, dopóki ograniczenia nie zostaną zniesione.
Przerwa w rozgrywkach ma potrwać do 13 lipca, ale Brytyjczyk jest w gronie tych, którzy twierdzą, że zostanie przedłużona. - Tenis jest tak globalny, że powrót zajmie trochę więcej czasu. W ten sport zaangażowani są zarówno gracze, trenerzy i działacze, jak i kibice. Wszyscy podróżują po całym świecie. To nie jest liga piłkarska rozgrywana na terenie jednego kraju - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
Delgado podkreślił, że okres przymusowej pauzy jest bardzo trudny dla całego środowiska tenisowego. - To wyjątkowa sytuacja dla wszystkich. Ja sam wychodzę z domu tylko po zakupy i by trochę poćwiczyć. Tenisiści nie mogą teraz wychodzić na korty, ale ich zadaniem jest utrzymywanie formy i przygotowanie się do momentu, kiedy turnieje będą ponownie rozgrywane.
43-latek z Birmingham przedstawił też aktualną codzienność swojego podopiecznego. - W Londynie wszystkie kluby tenisowe są zamknięte, więc nie ma gdzie odbijać piłek. Andy nie ma w domu kortu, chociaż ważne jest, by miał kontakt z rakietą, nawet jeśli miałby jedynie uderzać o ścianę. Poradziłem mu, aby od czasu do czasu ćwiczył ruch serwisowy, bo jeśli nie będzie grał zbyt długo, może odczuwać dyskomfort i mogą zacząć pojawiać się urazy.
Andy Murray odbijał piłkę z żoną. Zaproponowali wyzwanie Rogerowi i Mirce Federerom (wideo)