Najpierw odwołano zawody na kortach twardych w Indian Wells i Miami oraz część imprez na europejskiej mączce. Potem postanowiono przedłużyć zawieszenie rozgrywek tenisowych co najmniej do 13 lipca, co pozbawiło wszelkich złudzeń na rozegranie Wimbledonu.
Teraz władze ATP i WTA będą musiały monitorować sytuację z koronawirusem i podjąć decyzję w sprawie turniejów rozgrywanych w Ameryce Północnej. Taka ma zapaść najpóźniej do 1 czerwca.
Przypomnijmy, że w ramach tzw. US Open Series (panie i panowie nie rywalizują już o dodatkową premię miliona dolarów, ale nazwa pozostała) odbywają się m.in. zawody w Toronto, Cincinnati czy Winston-Salem, gdzie rok temu wygrał Hubert Hurkacz. Zaliczana do cyklu kobieca impreza w Montrealu została już odwołana, ponieważ władze Quebecu zakazały organizacji imprez masowych w terminie do 31 sierpnia.
Na świecie zakażonych koronawirusem jest już ponad 1,8 mln ludzi, z czego ponad 110 tys. zmarło. W USA liczba chorych na COVID-19 przekroczyła już 500 tys., a życie straciło ponad 21 tys. osób. Najgorsza sytuacja jest właśnie w Nowym Jorku, gdzie na przełomie sierpnia i września ma się odbyć wielkoszlemowy US Open 2020.
Czytaj także:
Szlachetny gest Nicka Kyrgiosa
Simona Halep nie traci pozytywnego nastawienia
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film