2019 był kolejnym rokiem, w którym Rafael Nadal święcił wielkie triumfy. Hiszpan zdobył dwa tytuły wielkoszlemowe (Roland Garros i US Open), z reprezentacją narodową wywalczył Puchar Davisa oraz zakończył rozgrywki na pierwszym miejscu w rankingu ATP.
W świątecznej rozmowie z dziennikiem "Marca" Hiszpan podzielił mijający rok na dwie części. Pierwsza była zdecydowanie gorsza, ale bez niej nie byłoby drugiej, lepszej. - Czas od Australian Open do połowy kwietnia był trudny - mówił. - Miałem problemy z nadgarstkami, potem w Acapulco przegrałem mecz z Kyrgiosem, który powinienem był wygrać, a w Indian Wells doznałem kontuzji kolana. Następnie nadszedł sezon gry na mączce, dla mnie najważniejsza część roku, ale z powodu dyskomfortu fizycznego nie czułem tej energii, z jaką zwykle wychodzę na kort. Po turnieju w Monte Carlo zagrałem w Barcelonie i tam w pierwszym meczu z Leo Mayerem miałem najgorsze odczucia, jakie kiedykolwiek doświadczyłem na korcie. W ogóle nie byłem podekscytowany tym, że gram. To wcześniej mi się nie zdarzyło.
- Te miesiące odebrały mi motywację - kontynuował. - Myślałem o przerwie. Ale zdecydowałem się kontynuować występy i pojechałem do Madrytu z innym nastawieniem. Potem wygrałem w Rzymie, co pozwoliło mi udać się na Rolanda Garrosa z pełną wiarą w siebie. Wtedy znów zacząłem być sobą.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dyskobole wyrzuceni z Diamentowej Ligi. Piotr Małachowski: To bardzo brzydko
Punktem kulminacyjnym sezonu Nadala był 12. triumf w Rolandzie Garrosie. - Nie sądzę, aby moi rywali postrzegali mnie jako kogoś, kogo nie można pokonać w Rolandzie Garrosie. Przecież przegrałem tam kilka meczów. A bezkonkurencyjność nie jest czymś, co można przypisać człowiekowi, bo nikt z nas nie jest doskonały i każdy może zostać pokonany - powiedział.
Majorkanin ma w dorobku 19 wielkoszlemowych tytułów i traci jeden do najlepszego pod tym względem Rogera Federera. Mimo to podkreślił, że nie interesuje go wyścig o miano najbardziej utytułowanego tenisisty w historii. - Rozumiem, że dla dziennikarzy jest to temat, o którym muszą mówić i pisać, ale dla mnie nie ma to znaczenia. To, co osiągnąłem, jest dla mnie niesamowite, a obecność w gronie najlepszych tenisistów w historii jest zaszczytem.
Zapytany o plany startowe na nadchodzące rozgrywki, odparł: - Jeszcze nie zaplanowałem wszystkiego. Tenis to nie turnieje, a mecze. Na ten moment zamierzam zagrać w ATP Cup, Australian Open, Acapulco, w Indian Wells oraz pokazowe mecze z Ferrerem w Kuwejcie i z Federerem w Kapsztadzie.