W trzech poprzednich występach w ATP Finals Dominic Thiem zawsze odpadał w fazie grupowej. W tegorocznej edycji spisuje się jednak doskonale. Po raz pierwszy dotarł do półfinału i na tym nie poprzestał. W sobotę wygrał 7:5, 6:3 z Alexandrem Zverevem i awansował do finału.
- Wygrałem jeden z najważniejszych meczów w moim życiu. Nie spodziewałem się tego i jestem bardzo szczęśliwy. Cieszę się, że osiągnąłem taki sukces w turnieju, w którym w poprzednich latach nie radziłem sobie tak dobrze. Awans do finału wiele dla mnie znaczy - mówił, cytowany przez portal puntodebreak.com.
Sukces Austriaka może zaskakiwać, zwłaszcza że tenisista z Wiener-Neustadt nigdy nie był specjalistą od gry na kortach twardych w hali. W warunkach halowych zdobył tylko dwa ze swoich 16 tytułów w głównym cyklu (w zeszłym roku w Petersburgu i w tym w Wiedniu). Zapytany o to, odparł: - W ciągu ostatniego roku wprowadziłem kilka drobnych zmian do swojej gry. Skróciłem zamach przy forhendzie, co pomaga mi na szybszych nawierzchniach, oraz zmodyfikowałem trochę sposób serwowania oraz returnowania.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania
W niedzielnym meczu o tytuł ATP Finals 2019 (początek o godz. 19:00 czasu polskiego) Thiem zmierzy się ze Stefanosem Tsitsipasem, z którym w głównym cyklu ma bilans 4-2, w tym 2-2 na twardej nawierzchni. Poprzednio zmierzyli się w październiku w finale turnieju w Pekinie i wówczas Austriak zwyciężył 3:6, 6:4, 6:1.
- Mam z nim dobre relacje - powiedział o Greku. - Znam go od 2016 roku, kiedy razem trenowaliśmy tutaj. Już wtedy zauważyłem jego niesamowity potencjał. Od końcówki 2018 roku zmierza tylko w górę, ku absolutnej światowej klasie.
- On zasługuje na to, co osiągnął. Jest bardzo dobrym człowiekiem i tenisistą o atrakcyjnym do oglądania stylu. Poza kortem świetnie spędzamy ze sobą czas. Ale, kiedy wejdziemy na kort, będzie to bitwa i na dwie-trzy godziny zapomnimy o naszej przyjaźni - podkreślił Thiem.