Tenis. US Open: krecz Novaka Djokovicia. "To bardzo frustrujące i boli"

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Novak Djoković
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Novak Djoković

- To bardzo frustrujące i boli, ale nie jestem pierwszym ani ostatnim zawodnikiem, który z powodu kontuzji wycofał się z jednego z największych wydarzeń w świecie sportu - mówił Novak Djoković po kreczu w IV rundzie US Open 2019.

W tym artykule dowiesz się o:

W czasie US Open 2019 Novak Djoković zmagał się z kontuzją ramienia. Podczas meczu II rundy z Juanem Ignacio Londero korzystał z interwencji fizjoterapeuty i - jak przyznał - był bliski zrezygnowania z gry. Po spotkaniu 1/16 finału z Denisem Kudlą powiedział wprawdzie, że prawie nie czuje bólu, ale w niedzielnym pojedynku IV rundy przeciw Stanowi Wawrince znów miał problemy i przy stanie 4:6, 5:7, 1:2 skreczował.

- Tak, to niestety lewe ramię - przyznał na konferencji prasowej, cytowany przez portal puntodebreak.com. - Ból czułem przez cały czas. Jednego dnia był większy, a drugiego mniejszy. Przyjmowałem różne środki, by złagodzić dolegliwości, ale nie zawsze pomagały. Czasami po prostu jest tak, że czujesz, iż nic nie możesz zrobić.

Mimo kreczu, Serb nie chciał odbierać Szwajcarowi satysfakcji ze zwycięstwa. - Stan jest świetnym tenisistą i mu gratuluję. To zawodnik, który uwielbia grać na wielkiej scenie przeciw najlepszym. Dlatego zdobył trzy tytuły wielkoszlemowe i mistrzostwo olimpijskie. Walczył z kontuzjami i wspaniale jest widzieć, że znów gra na najwyższym poziomie.

ZOBACZ WIDEO Championship. Bristol City - Middlesbrough. Emocje do samego końca. Promyk nadziei dla gości [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Belgradczyk opuszczał kort przy akompaniamencie głośnych gwizdów i buczeniu nowojorskiej publiczności. - Lubię szanować innych, więc mam nadzieję, że moja decyzja też zostanie uszanowana. Przepraszam kibiców. Oczywiście, przyszli obejrzeć cały mecz, ale tak się nie stało. Nie można ich winić, bo wielu mogło nie wiedzieć, co się wydarzyło. Ale tak jest. To oczywiście bardzo frustrujące i boli, bo właśnie zszedłem z kortu, ale nie jestem pierwszym ani ostatnim zawodnikiem, który z powodu kontuzji wycofał się z jednego z największych wydarzeń w świecie sportu.

Djoković w Nowym Jorku chciał zdobyć 17. tytuł wielkoszlemowy i zbliżyć się do rekordu Rogera Federera, 20-krotnego mistrza imprez Wielkiego Szlema. - Nie jest tajemnicą, że moim pragnieniem i celem jest zwycięstwo w jak największej liczbie turniejów wielkoszlemowych i pobicie osiągnięcia Rogera. Ale mam nadzieję, że przede mną jeszcze długa droga i planuję jeszcze występować przez wiele lat. Nie widzę, by za rogiem czaił się koniec. Teraz chodzi o utrzymanie w jak najlepszej formie mojego ciała i umysłu.

Serb teraz podda się leczeniu, a do rozgrywek planuje wrócić w rozpoczynającym się 30 września turnieju w Tokio. - Ten sezon jeszcze się nie skończył, przed nami wiele dużych turniejów. Dobiegł końca, jeśli chodzi o turnieje wielkoszlemowe, w których grałem bardzo dobrze, bo wygrałem Australian Open i Wimbledon oraz doszedłem do półfinału Rolanda Garrosa. Teraz mam do obrony wiele punktów i spróbuję utrzymać pierwsze miejsce w rankingu. Mam nadzieję, że będę zdrowy i będę mógł rywalizować w Azji oraz w jesiennym halowym sezonie w Europie, w którym w ostatnich dwóch latach grałem całkiem dobrze - powiedział.

Zobacz także - US Open: Łukasz Kubot i Marcelo Melo przegrali w III rundzie. Nie powtórzą zeszłorocznego finału

Źródło artykułu: