Budapeszt to dla Huberta Hurkacza szczególne miasto. To właśnie w stolicy Węgier przed 12 miesiącami zadebiutował w głównej drabince turnieju rangi ATP Tour. Wówczas był notowanym pod koniec drugiej setki rankingu mało znanym tenisistą. Po roku od tamtych wydarzeń jest jednym z czołowych zawodników młodego pokolenia, mającym w dorobku zwycięstwa nad utytułowanymi rywalami i ćwierćfinały prestiżowych imprez.
Mimo że renoma i umiejętności Hurkacza rosną, tegoroczny start w Hungarian Open zakończył na takim samym etapie, jak poprzedni - w I rundzie. We wtorek Polak niespodziewanie przegrał z klasyfikowanym na 246. lokacie węgierskim posiadaczem dzikiej karty Attilą Balazsem.
Mecz rozpoczął się z niemal godzinnym opóźnieniem spowodowanym opadami deszczu i odbywał się w trudnych warunkach. Było zimno, co sprawiło, że kort stał się wolny. Hurkacz rywalizację zaczął najgorzej, jak mógł. Popełniał błąd za błędem, już w drugim gemie został przełamany i dzięki temu Balazs błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 3:0. Tej przewagi Węgier już nie oddał, wygrywając inauguracyjną odsłonę 6:3.
Hurkacz zmagał się ze swoją grą. Popełniał wiele błędów, miał problem z regularnością i dokładnością uderzeń, a serwis nie przynosił mu łatwo zdobywanych punktów. Balazs natomiast czuł swoją szansę. Węgier był solidny, rzadko się mylił i starał się przedłużać wymiany.
W drugiej partii Hurkacz ponownie szybko, tym razem w trzecim gemie, oddał podanie. Jednak w końcówce tej odsłony wchodził na wyższe obroty. Miał swoje szanse na odrobienie strat, ale ich nie wykorzystał. W ósmym gemie Polak zmarnował trzy break pointy z rzędu. Z kolei dziesiąty był jeszcze bardziej dramatyczny. Wrocławianin najpierw obronił trzy meczbole i nie skorzystał z żadnej z trzech okazji na przełamanie. Wtedy Balazs uzyskał czwartą piłkę meczową, przy której nasz reprezentant pomylił się przy siatce. Tym samym spotkanie dobiegło końca, a Węgier mógł świętować swój wielki sukces.
Mecz trwał godzinę i 19 minut. W tym czasie Hurkacz zaserwował cztery asy (Balazs jednego), nie wykorzystał żadnego z sześciu break pointów (Węgier miał dwa i oba wykorzystał) oraz łącznie zdobył 51 punktów, o 12 mniej od przeciwnika.
Za singlowy występ w Hungarian Open 2019 Hurkacz nie otrzyma punktów do rankingu ATP, zainkasuje za to ponad 5,2 tys. euro premii finansowej. Polak w Budapeszcie zaprezentuje się jeszcze w deblu. W parze z Fabrice'em Martinem zmierzy się z duetem Marcus Daniell / Wesley Koolhof.
Balazs z kolei, pokonując aktualnie 52. na świecie Hurkacza, odniósł swoje największe zwycięstwo w karierze. Zarazem wygrał pierwszy mecz w imprezie rangi ATP Tour od lipca 2017 roku, gdy w Umagu ograł Damira Dzumhura. W II rundzie 30-letni Węgier zmierzy się z zeszłorocznym finalistą Johnem Millmanem.
Hungarian Open, Budapeszt (Węgry)
ATP World Tour 250, kort ziemny, pula nagród 524,3 tys. euro
wtorek, 23 kwietnia
I runda gry pojedynczej:
Attila Balazs (Węgry, WC) - Hubert Hurkacz (Polska) 6:3, 6:4
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"
Gramy dalej.