Jeszcze w kwietniu Bob Bryan i Mike Bryan grali znakomicie i byli w gronie faworytów do wielkoszlemowych triumfów. Tymczasem podczas finału zawodów w Madrycie Bob doznał poważnej kontuzji biodra i na początku sierpnia przeszedł operację. Jego brat zdecydował się na współpracę z Jackiem Sockiem i był to strzał w dziesiątkę. Obaj wygrali Wimbledon i US Open.
W październiku Mike Bryan stanął przed nie lada dylematem. Jego brat-bliźniak zgłosił gotowość do powrotu na kort podczas jesiennego sezonu w europejskich halach. Bryanowie mieli pewne miejsce w londyńskim Masters, ale Mike zakwalifikował się do Finałów ATP World Tour również w parze z Sockiem. Zagrać w kończącej sezon imprezie mógł tylko z jednym partnerem.
Sprawę załatwił Bob Bryan, który skontaktował się z Sockiem. - Zadzwoniłem do niego i powiedziałem mu, że nie jestem jeszcze gotowy na 100 proc., ale polecę do Londynu, jeśli on nie chce - wyznał w rozmowie z "New York Times". Jego rodak postanowił jednak wystąpić w Masters. Sock bardzo słabo spisał się w tym roku w singlu i bardzo chciał osłodzić sobie te niepowodzenia grając debla.
W Finałach ATP World Tour 2018 zaprezentowali się wspólnie Mike Bryan i Jack Sock, którzy sięgnęli po tytuł z jedną porażką doznaną w fazie grupowej. Teraz obaj są na czele rankingu deblistów, ale nie planują dalszej gry w 2019 roku. Bob Bryan już zapowiedział, że w styczniu powróci do współpracy z bratem. Obaj mają po 40 lat i ciągle są spragnieni kolejnych sukcesów, choć niewiele brakowało, a byliby już na tenisowej emeryturze.
ZOBACZ WIDEO Dawid Kubacki: Wiem, że stać mnie na miejsca w "10"
Bob wyznał, że mieli w planach zakończenie kariery po Australian Open 2017. - Nie szło nam najlepiej, a do tego nie czerpaliśmy już radości z naszej gry. Miałem już nawet napisane oświadczenie, które miałem odczytać podczas konferencji prasowej, ale Mike powiedział, abyśmy zaczekali do US Open. To był dla nas trudny czas.
Bryanowie zamierzają razem występować w sezonie 2019. Ich przeciwnikami będą m.in. Łukasz Kubot i Marcelo Melo, ale także Henri Kontinen i John Peers. Fin i Australijczyk zdecydowali się kontynuować dalsze starty mimo braku wielkoszlemowych sukcesów w 2018 roku.
I zazdroszczę. A także rozumiem. Na ich miejscu też bym grał dalej, póki zdrowie pozwala rywalizować z czołówką, to czemu nie :)Jestem zresztą od nich starszy, ale też póki mogę to się ruszam. Lubię rywalizację :) Czytaj całość
przed traktowaniem ich serio.
Nalezy raczej z troska...