Coraz mniej tenisistek gra w warszawskim turnieju WTA z sumą nagród 600 tys. dolarów. Po czwartkowych ćwierćfinałach singla zostały już tylko cztery. Pozostałe prawie w komplecie przenoszą się już do Francji, gdzie w najbliższą niedzielę rozpoczną się gry wielkoszlemowego French Open. Dziś z warszawskim turniejem pożegnała się mega gwiazda, Maria Szarapowa. Jej pojedynek z Ukrainką Aloną Bondarenko, nie był porywający, a Rosjance nie pomogły nawet transparenty wywieszone przez fanów zagrzewających ją do boju głośnymi okrzykami: "dawaj Masza, dawaj". W dwóch krótkich setach wygrała bardziej regularna Bondarenko. Piękna Maria ugrała jedynie cztery gemy, ale nie była załamana porażką. Nie zawiodła natomiast druga "piękność" turnieju, Słowaczka Daniela Hantuchowa, która potrzebowała jednak trzech setów, by pokonać Czeszkę Klarę Zakopalovą. Stawkę półfinalistek uzupełniły zupełnie nie znane tenisistki z Wielkiej Brytanii i Rumunii. Angielka Anne Keothavong chyba tylko sama potrafi dobrze wymówić swoje nazwisko, bo jej rodzice pochodzą z egzotycznego Laosu. Teraz jest klasyfikowana na 56 miejscu rankingu WTA i jej występ w półfinale Warsaw Open to duża niespodzianka. Sensacją jest natomiast gra rumuńskiej kwalifikantki Alexandry Dhulgeru, która pokonała w ćwierćfinale reprezentującą Kazachstan Galinę Woskobajewą. Klasyfikowaną na początku trzeciej setki Rumunkę czeka w piątek nie lada egzamin. O finał zagra bowiem z Danielą Hantuchovą . Aleksandra jak na razie wszystkie spotkania rozegrała na bocznym korcie, gdzie można spotkać jedynie trenerów tenisistek. Jak sobie poradzi na głównej arenie Warsaw Open?
A co mówiły po czwartkowych meczach tenisistki? Komplementowały się nawzajem, ale nawet przegrane nie były zbyt smutne, bo wyjadą z Warszawy bogatsze o 15 tysięcy dolarów i 120 punktów rankingowych.
Alona Bondarenko: W Warszawie czuję się jak w domu i gra mi się tu znakomicie. Dzisiejszy mecz z Marią okazał się dużo łatwiejszy niż się spodziewałam. Grałam z Szarapową dwa razy przed jej kontuzją i wtedy miała chyba lepszy serwis. Dziś serwowała słabiej i to mnie trochę zaskoczyło, bo byłam przygotowana na mocniejsze zagrania. Widać jednak, że moja rywalka dopiero dochodzi do siebie po kontuzji. Robiła dziś więcej błędów niż zwykle, a ja na szczęście ich nie popełniałam. Kilkanaście dni temu przegrałam sromotnie z Agnieszką Radwańską, ale może właśnie tamto spotkanie pozwoliło mi spojrzeć krytycznie na moją grę. Pomyślałam wtedy - muszę coś z tym zrobić i od tej chwili gram naprawdę dobrze. Mam nadzieję, że utrzymam formę także w Paryżu. Na razie jednak chciałbym zagrać tu w finale.
Gdybym miała porównać wczorajszy mecz z Martą Domachowską i dzisiejszy z Marią Szarapową, to myślę, że były bardzo podobne. Nie tylko dlatego, że oba szybko wygrałam i w każdym traciłam po cztery gemy. Marta gra bardzo podobnie do Marii. Obie biją silne piłki i obie robiły błędy. Ja musiałam tylko utrzymać mój poziom gry.
Maria Szarapowa: To nie był mój dzień. Grałam zbyt krótkie piłki, a każde takie zagranie wykorzystywała Alona, dyktując swoje warunki gry. Grała bardzo solidnie i stąd moja porażka. Na tej nawierzchni bardzo trudno jest wygrywać poszczególne punkty, bo jest ona, niestety dla minie, za wolna. Kto wie czy nie najwolniejsza na jakiej grałam. Zupełnie inaczej wygląda to wtedy, gdy gram na trawie. Myślę jednak, że warszawski turniej był dobrym przetarciem przed Roland Garros i jestem bardzo wdzięczna panu dyrektorowi Makarczykowi, że mogłam tu zagrać. Czy wpiszę Warsaw Open do swojego kalendarza? Nie wiem. Tak na prawdę nie wiem co stanie się jutro, a co dopiero za rok. Chciałbym tu jednak wrócić i będę miło wspominać Warszawę. Poznałam nowych ludzi, nową kulturę i piękne miasto. Jeśli chodzi o mój start w Paryżu, to na prawdę nie mam żadnych oczekiwań, a to, że nie będę grała jako rozstawiona zupełnie mnie nie deprymuje. Chcę cieszyć się każdym meczem i wygrywać. To wszystko (śmiech). Nie stawiam jednak przed sobą żadnego konkretnego celu
Daniela Hantuchova: Wczoraj mówiłam, że mój pojedynek z Klarą nie będzie wojną czesko-słowacką, ale nie spodziewałam się tak trudnego meczu. Moja rywalka zagrała bardzo dobrze, a jej returny okropnie utrudniały mi zadanie. Być może stąd brała się taka duża liczba przełamań. Zresztą na mączce już tak jest, że serwis nie odgrywa aż dużej roli i łatwiej po nim atakować. Jak będzie w półfinale? Jak zwykle wyjdę na kort, by dać z siebie wszystko i wygrać. Nie znam mojej rumuńskiej przeciwniczki i nie widziałam jak gra, ale zupełnie nie sugeruję się rankingiem. Skoro doszła aż tak wysoko, to znaczy że potrafi dobrze operować rakietą (śmiech).