- Jak wszyscy widzieli, to nie był łatwy mecz. Czekałem jednak, aż nadejdzie okazja, gdy będę mógł odmienić losy tego spotkania. Zrobiłem to po pierwszym secie. Wtedy zacząłem grać na wyższym poziomie i lepiej returnować - mówił Juan Martin del Potro na konferencji prasowej.
Argentyńczyk, który wygrał 3:6, 6:4, 6:4 i tym samym podwyższył na 7-2 bilans bezpośrednich konfrontacji z Philippem Kohlschreiberem, przyznał, że Niemiec był dla niego wymagającym przeciwnikiem. - Od drugiego seta zacząłem agresywniej uderzać z bekhendu i zagrywać więcej piłek wzdłuż linii. Myślę, że to była kluczowa zmiana dla losów meczu.
Dla tenisisty z Tandil to trzeci w karierze awans do półfinału turnieju ATP w Indian Wells. Poprzednio w tej fazie znalazł się w 2013 roku. Kilka miesięcy przed tym, jak z powodu poważnych problemów z nadgarstkami jego kariera zawisła na włosku.
- Mogę grać na 100 proc., niemal bez bólu. To niesamowite uczucie - powiedział. - Dziękuję Bogu, że wciąż mogę grać w tenisa. Po tych wszystkich operacjach nie mam teraz nic do stracenia. To dla mnie jak druga kariera. Kilka lat temu byłem bliski rezygnacji z tenisa, a teraz jestem tutaj w półfinale i w czołowej "dziesiątce" rankingu.
Del Potro, który nigdy nie wygrał turnieju rangi ATP World Tour Masters 1000, w sobotnim półfinale zagra z Milosem Raoniciem. Jeśli wygra, w finale, w niedzielę, zmierzy się z lepszym z pary Roger Federer - Borna Corić. - Wiem, że Milos to facet, który może wygrać ten turniej, a Roger i Borna grają bardzo dobrze. Ale nie mogę się doczekać chwili, gdy wygram pierwszy tytuł Masters 1000 - wyjawił.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: 46-letni Jagr ma szalenie seksowną partnerkę. O 20 lat młodszą