Początek sezonu 2017 był dla Rogera Federera jednocześnie powrotem do rozgrywek po wielomiesięcznej przerwie. Występy w 2016 roku Szwajcar zakończył już po Wimbledonie z powodu kontuzji kolana. Jak przyznał, rozgrywając pierwsze mecze, miał duże obawy.
- Wiedziałem, że moje kolano nigdy już nie będzie takie samo jak wcześniej, dlatego nie byłem pewien, czy kiedykolwiek wrócę na dawny poziom. Zaczynając Australian Open, uznawałem, że nawet jeśli odpadnę w I rundzie, ale pozostanę zdrowy, będzie to dla mnie wygrana - mówił, cytowany przez express.co.uk.
Niepokój okazał się niepotrzebny. Federer wrócił do gry w znakomitym stylu i niespodziewanie wygrał Australian Open. - Wówczas nastąpiło coś bardzo ważnego - zacząłem grać swój najlepszy tenis. Znowu byłem pewny siebie i to było kluczowe - wspominał.
Nieco ponad pięć miesięcy po triumfie w Melbourne Szwajcar zdobył kolejny tytuł wielkoszlemowy, już 19. w karierze, wygrywając Wimbledon. - Kiedy nadchodził Wimbledon, pomyślałem sobie, że to jest ten moment, aby wykorzystać szansę, bo mogę nie mieć jeszcze wielu okazji.
Ostatecznie sezon 2017 tenisista z Bazylei zakończył z siedmioma tytułami i na drugim miejscu w rankingu ATP. - Zdobycie tych wszystkich tytułów było bardziej ekscytujące, niż mogłem to sobie wyobrazić. To było dla mnie jak bajka - ocenił.
ZOBACZ WIDEO: Dawid Celt o cierpieniu Agnieszki Radwańskiej. "Każdy organizm ma swój kres"