Andy Murray po raz pierwszy wystąpił publicznie na korcie od ćwierćfinałowej porażki w Wimbledonie 2017. Brytyjczyk zmagał się w ostatnim czasie z urazem biodra i z tego powodu stracił drugą część sezonu. Był to więc mały sprawdzian tego, jak sobie poradzi po kontuzji.
Roger Federer, który przyznał, że po raz pierwszy w życiu zawitał do Szkocji, miał przewagę w pierwszym secie. Szwajcar przełamał w czwartym gemie i pewnie wygrał tę część spotkania. Murray miał problemy ze złapaniem właściwego dla siebie rytmu. Dopiero z czasem się poprawił i mógł skuteczniej rywalizować z 19-krotnym mistrzem wielkoszlemowym.
Podczas meczu nie zabrakło zabawnych momentów. Na początku drugiego seta Federer założył nawet szkocki kilt i w takim stroju rozegrał gema. Późnej, w mistrzowskim tie-breaku, Murraya zastąpił jeden z chłopców, który starał się zaskoczyć Szwajcara jednoręcznym bekhendem. Na koniec Brytyjczyk założył perukę z rudymi włosami, lecz nie przyniosła mu ona szczęścia.
Federer wygrał ostatecznie 6:3, 3:6, 10-6. Po rozegraniu spotkania podziękował za zaproszenie, rozdał trochę autografów i opuścił halę. Maestro z Bazylei odwzajemnił się w ten sposób Murrayowi za jego udział w Meczu dla Afryki 3. Szwajcar poleci teraz do Londynu, gdzie już w środowy poranek odbędzie się losowanie grup kończących sezon Finałów ATP World Tour.
Tymczasem po zakończeniu pojedynku singlowego Andy Murray wystąpił jeszcze razem z Jamiem Murrayem w deblu. Rywalami braci byli Tim Henman i Mansour Bahrami. Wyniki wtorkowej rywalizacji nie miały oczywiście znaczenia. Liczyła się dobra zabawa oraz pomoc dla potrzebujących dzieci.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #1. Cezary Kucharski: Robert z Borussią nie grał na sto procent
[color=#000000]
[/color]