Maria Szarapowa przegrała w IV rundzie US Open z Anastasiją Sevastovą 7:5, 4:6, 2:6. Rosjanka przyznała na konferencji prasowej, że pozwoliła swojej rywalce na zbyt wiele.
- Dopuściłam, aby mecz stał się bardziej fizyczny - podkreśliła. - Nie grałam w późniejszej fazie spotkania tak agresywnie i nie wchodziłam tak mocno w kort, jak w pierwszym secie, zwłaszcza na samym jego początku. Moja rywalka ma odpowiednią praktykę meczową. Ponadto gra różnorodnie i zmusza do przebicia wielu piłek. Wygrała kilka wymian i niestety wszystko się odwróciło. Cofnęłam się i dałam jej więcej czasu, aby mogła dyktować warunki na korcie.
Rosjanka z uśmiechem na twarzy wspomina nowojorski turniej, w którym wzięła udział po raz pierwszy od 2014 roku (w sezonie 2015 wycofała się z powodu kontuzji nogi, natomiast w trakcie kolejnej edycji była zawieszona za stosowanie niedozwolonych środków).
- Mogę wyciągnąć z ostatnich wydarzeń wiele pozytywów. Rozegrałam cztery mecze przed wielką publicznością i po prostu rywalizowałam. Tęskniłam za tym. Nie da się skopiować tego uczucia, zwłaszcza w turniejach wielkoszlemowych. Poniedziałkowa noc była dla mnie wyjątkowa (wówczas mecz Szarapowej z Simoną Halep otwierał sesję wieczorną na głównym obiekcie). Zawsze będę ją pamiętać. Jestem wdzięczna, że otrzymałam taką szansę.
Była liderka rankingu zdaje sobie sprawę, że w pewnym momencie wyszedł u niej brak odpowiednich przygotowań. Przypomnijmy, że przed US Open rozegrała zaledwie jeden mecz na kortach twardych z powodu problemów z przedramieniem.
- Przyjechałam tutaj bez odpowiedniej praktyki meczowej. Oczywiście zawsze czuję rozczarowanie po porażce. Biorąc pod uwagę cały ten tydzień, mogę być jednak zadowolona - dodała Rosjanka, która tournée po Azji rozpocznie od zawodów w Pekinie (30 września - 8 października).
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Wszystko było źle, teraz jest złość
Fajnie ogląda się Ciebie na korcie.
Jeszcze pokażesz:)