Tego dnia po przeciwnych stronach siatki rywalizowali siatkarze ONICO AZS Politechniki Warszawskiej na czele z Andrzejem Wroną oraz polscy tenisiści pod kierunkiem Klaudii Jans-Ignacik. Celem tego wyjątkowego meczu była zbiórka środków na nierefundowane leczenie dla podopiecznych Fundacji Herosi walczących z nowotworem kości.
W Charytatywnym Meczu Gwiazd wzięli udział trener ONICO AZS Politechniki Warszawskiej Jakub Bednaruk wraz z zawodnikami m.in. Andrzejem Wroną, Pawłem Zagumnym (który pełnił rolę sędziego, bo kontuzja wykluczyła go z grania) i Guillaumem Samiką. W zespole tenisistów oprócz Klaudii Jans-Ignacik znalazły się także Marta Domachowska, Mateusz Kowalczyk oraz Grzegorz Panfil. Dodatkowymi gwiazdami byli Łukasz Jurkowski, zawodnik MMA oraz Mariusz Kałamaga, artysta kabaretowy.
- Bardzo żałuję, że nie mogłem zagrać, liczyłem na to. Niestety z powodu przeciągającej się kontuzji zostało mi tylko sędziowanie. Ale impreza była udana i cel szczytny, mam nadzieję, że zebraliśmy sporo środków - powiedział Zagumny.
Podczas meczu w różnych formułach zbierano pieniądze m. in sprzedawano cegiełki, wylicytowano piłkę tenisową i prawo do otworzenia spotkania pierwszym serwisem. Na korcie pojawiło się również dwóch kibiców, którzy wcześniej wylicytowali możliwość dołączenia do drużyn Andrzeja Wrony i Klaudii Jans-Ignacik podczas Charytatywnego Meczu Gwiazd. Zebrane w ten sposób środki zostaną przekazane na sfinansowanie nierefundowanego leczenia dla podopiecznych Fundacji Herosi walczących z nowotworem kości.
ZOBACZ WIDEO Michał Syrowatka: Przyjąłem mocny cios, ale walczyłem dalej
Kapitanem zespołu siatkarzy był od lat współpracujący z Fundacją Herosi Andrzej Wrona. - Tym razem wcale nie ja to wymyśliłem, ale z radością podjąłem inicjatywę, bo tej fundacji nie odmawiam nigdy, niejedną akcję już zorganizowaliśmy. Jedne obawy, jakie miałem, to o poziom widowiska, bo nie będę ukrywał, że moje tenisowe umiejętności nie są zbyt wysokie - powiedział środkowy. - Ale chyba nie wyszło najgorzej, zwłaszcza, że niektórzy moi koledzy z Politechniki grają lepiej ode mnie. A już pokaz gry w czwórkę naszych czołowych tenisistów był fantastyczny i robił wrażenie - dodał siatkarz, który przyznał, że nigdy dotąd nie widział meczu tenisowego na żywo. - Grać chyba sam nie zacznę, bo to strasznie męczące i mam dosyć sportu na co dzień, ale z przyjemnością wybiorę się na jakiś mecz czy turniej.
- Teraz zapraszamy tenisistów na nasze boisko i chętnie popatrzymy jak sobie radzą - zapowiedział Wrona. - My nie przygotowywaliśmy się w ogóle, bo nas trener w tym tygodniu zajechał treningami siatkarskimi, więc poszliśmy "na żywioł". I jako kapitan naszej drużyny jestem bardzo zadowolony, bo jak na freestyle to nie wyglądało tak źle. Poziom widowiska nie był taki zły - ocenił.
Siatkarze na korcie radzili sobie lepiej bądź gorzej, ale od razu po zakończeniu spotkania zaprosili tenisistów na rewanż, tym razem w hali siatkarskiej. Bardzo możliwe, że uda się rozegrać drugi mecz charytatywny z udziałem tych samych gwiazd sportu, ale tym razem w siatkówkę.
- Uwielbiam sporty, w których jest piłka, okrągła. Mam taki dar, że z piłką zawsze sobie radzę, niezależnie od rozmiaru. Cieszę się, że mogliśmy w taki sposób pomóc potrzebującym, a ja im dłużej grałem, tym lepiej mi szło. Teraz zapraszamy na nasze boisko i zobaczymy, kto będzie lepszy - żartował trener Inżynierów.
Organizatorem wydarzenia jest Polski Związek Tenisowy we współpracy z Tenisem Polskim, Fundacją Herosi, ONICO AZS Politechnika Warszawska, Akademią Tenisa Ziemnego Mera oraz Panfil&Kowalczyk Tennis Academy.
Podopieczni Fundacji Herosi to mali pacjenci walczący z nowotworem kości z przerzutami na płuca i inne organy. Znajdują się pod opieką Kliniki Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. W trakcie długotrwałego leczenia, przechodzą wiele zabiegów operacyjnych oraz przyjmują liczne chemioterapie, by wrócić do zdrowia. W niektórych przypadkach jednak dotychczasowe sposoby leczenia farmakologicznego (chemioterapia refundowana przez NFZ) okazują się być nieskuteczne i konieczne jest podjęcie dodatkowej, innowacyjnej terapii mogącej uratować życie. Leki nowej generacji stosowane w terapii nie są refundowane przez NFZ (chemia i leki, które celują w rozbijanie komórek nowotworowych), więc koszty leczenia muszą pokryć rodzice. Są to bardzo wysokie kwoty, które wykraczają poza ich możliwości finansowe. Koszt miesięcznej, innowacyjnej kuracji dla jednego dziecka, w zależności od przyjmowanego leku, wynosi ok. 6000-8000 złotych.