- Przyjemnie jest ponownie grać w tenisa. Miałem problemy z rzepką, które zaczęły się podczas US Open 2015, dlatego na pół roku wypadłem z rywalizacji. Lekarz twierdził, że mogę nawet nie wrócić na kort, ale leczenie pozwoliło mi wznowić występy. Grałem przez dwa miesiące i potem znów miałem problem z tym samym kolanem. Teraz liczę na powrót dłuższy niż dwa miesiące - powiedział Jerzy Janowicz portalowi stuff.co.nz.
Łodzianin przyleciał do Auckland kilka dni przed rozpoczęciem turnieju i na bocznych kortach przygotowywał się do startu. - Każdy tenisista marzy tylko o tym, by móc występować. Nie jest jednak łatwo pozostać zdrowym przez całym sezon, nawet Roger Federer miał problemy z kolanami. Dlatego nie mogę się już doczekać pierwszego meczu w nowym roku - stwierdził.
Janowicz zajmuje obecnie 280. miejsce w rankingu ATP i ma pełną świadomość, że powrót do czołówki może się wiązać z grą w turniejach niższej rangi. - Nie ma znaczenia, czy będę musiał grać w futuresach. Mój ranking pogorszył się i chcę zdobywać kolejne punkty w turniejach ATP, ATP Challenger lub ITF Futures. Nie martwię się także moimi rywalami, bowiem najważniejsze to skupić się na sobie i każdym następnym spotkaniu - stwierdził nasz reprezentant.
We wrześniu zeszłego roku Janowicz wygrał challengera w Genui. W sobotę przystąpi do eliminacji turnieju ATP World Tour 250 na kortach twardych w Auckland. - Miło jest znów być uczestnikiem męskiego touru. Przyjemniej byłoby jednak wygrać kilka meczów, gdyż to jest teraz najważniejsze - przyznał Polak, którego pierwszym przeciwnikiem będzie notowany na 956. miejscu w rankingu Łotysz Krisjanis Stabins.
ZOBACZ WIDEO: Joanna Jędrzejczyk i Karolina Kowalkiewicz zachwyciły kibiców w Ameryce