- W hotelu był toast z okazji wielkiego zwycięstwa, a w poniedziałek miałam sesję zdjęciową z trofeum, co było wspaniałym doświadczeniem - powiedziała na lotnisku Dominika Cibulkova. - Pierwotnie mieliśmy lecieć z Singapuru na Malediwy, ale uznaliśmy, że wrócimy do kraju na jeden dzień - dodała tenisistka z Bratysławy, która w stolicy zjawiła się z repliką pucharu Billie Jean King.
Słowaczka w niedzielnym finale Mistrzostw WTA pokonała liderkę światowych list Andżelikę Kerber 6:3, 6:4, dzięki czemu odniosła największy sukces w zawodowej karierze. - Byłam bardzo mocna pod względem psychicznym. Ten turniej dał mi dużo pewności siebie. Pokazałam, że mogę pokonać najlepsze tenisistki.
Cibulkova wierzy, że już w przyszłym sezonie może wygrać turniej wielkoszlemowy. - Zawsze o tym marzyłam. Jeżeli tenisistka chce myśleć o wielkoszlemowym triumfie, to musi być w dobrej formie i dobrze się czuć. Nowy sezon będzie dla mnie prawdziwym wyzwaniem.
W środę Cibulkova będzie uczestniczką różnych imprez okolicznościowych na jej cześć. Następnie poleci na wakacje na Malediwy, a do treningów powróci w połowie listopada. - Czekają mnie tradycyjne treningi w Tatrach pod okiem Jozefa Ivanki, a następnie polecę przygotowywać się do nowego sezonu na Florydę - stwierdziła "Domi".
ZOBACZ WIDEO Hiszpański dziennikarz o zamkniętym stadionie Legii. "Musimy zareagować na tę przemoc"