Przed rokiem Madison Brengle doszła na kortach Flushing Meadows do III rundy, w tym sezonie nie udało się jej jednak obronić zdobytych wówczas punktów. Przy stanie 2:6, 2:4 w meczu przeciwko Kayli Day zrezygnowała z kontynuowania pojedynku.
- Przy każdym zamachu czułam się jakby rażona piorunem - tak Amerykanka opisała swoje cierpienia tuż po spotkaniu.
Przyczyną bólu miał być nieudolnie przeprowadzony test antydopingowy, któremu poddała się dzień wcześniej, a uszkodzone żyły w prawej ręce uniemożliwiały jej normalną grę.
- Od drugiego seta zaczęłam tracić czucie w całej ręce, przez nie mogłam dokładnie trzymać rakiety. Próbowałam z tym walczyć, w końcu to US Open, ale ból był nie do wytrzymania - wyznała 26-latka z Dover.
ZOBACZ WIDEO: Zieliński o swoim transferze: Liverpool i Napoli się o mnie biły
To nie pierwsza taka sytuacja, kiedy test antydopingowy praktycznie wyklucza Brengle z rywalizacji. Zdaniem Amerykanki podobnie było podczas tegorocznego Wimbledonu, kiedy to również przegrała w I rundzie.
- Razem z fizjoterapeutami robię wszystko co w mojej mocy, aby pozbyć się bólu, ale jedynym sposobem na poprawę jest odpoczynek - powiedziała 50. rakieta świata.
Jeżeli jest praworęczna to pobranie krwi do badania z lewej ręki mogłoby mieć tylko minimalny wp Czytaj całość