Cwetana Pironkowa: To jeszcze nie koniec

Cwetana Pironkowa nie przejęła się słabym początkiem pojedynku z Agnieszką Radwańską i w trzech setach pokonała Polkę, tym samym meldując się w ćwierćfinale Roland Garros 2016. - To jeszcze nie koniec - przyznała Bułgarka tuż po meczu.

Kiedy Cwetana Pironkowa i Agnieszka Radwańska schodziły w niedzielę z kortu Suzanne Lenglen, prowadzenie Polki 6:2, 3:0 wyraźnie wskazywało na to, że to krakowianka awansuje do ćwierćfinału turnieju na kortach Rolanda Garrosa.

Po wznowieniu gier we wtorek półfinalistce Wimbledonu 2010 udało się jednak odrobić straty i to ona sięgnęła po końcowe zwycięstwo. - Kompletnie nie wiem, jak to zrobiłam. Myślałam dużo o tym pojedynku. Podeszłam do niego z zupełnie innym nastawieniem, a co najważniejsze z większym spokojem - przyznała Bułgarka tuż po meczu.

W ciągu tej kilkunastogodzinnej przerwy przede wszystkim zmieniły się warunki pogodowe w Paryżu, przez które piłki stały się dużo cięższe, a nawierzchnia bardziej wilgotna, co uniemożliwiało ślizganie się po korcie, ale także dyspozycja Pironkowej, która dużo odważniej wchodziła w kort i właśnie w ofensywie szukała swojej szansy.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Kontrowersje wokół olimpijskich rozgrywek. "Ten system jest niesprawiedliwy"

- Nie miałam nic do stracenia. Wiedziałam, że jeśli chcę wygrać ten mecz, muszę zagrać bardziej agresywnie - powiedziała Bułgarka, dla której to pierwsze zwycięstwo nad tenisistką z czołowej "10" rankingu WTA od turnieju w Sydney przed dwoma laty.

W swoim debiucie w paryskim ćwierćfinale 102. rakieta świata zmierzy się z Samanthą Stosur, z którą dotychczas wygrała tylko raz, zaś Australijka czterokrotnie.

- To jeszcze nie koniec, przede mną następny mecz. Samantha to kolejna zawodniczka, z którą nie mam najlepszego bilansu. Znów czas na rewanż.

Źródło artykułu: