24-letnia poznanianka bardzo potrzebowała zwycięstwa, które pozwoliłoby jej znów uwierzyć we własne możliwości i przybliżyć do powrotu do Top 100. W środę na korcie numer 7 kompleksu w Crandon Park Tennis Center nasza reprezentantka idealnie rozpoczęła mecz z Bethanie Mattek-Sands (WTA 87), którą po emocjonującym i dramatycznym boju udało się jej pokonać 6:4, 6:7(7), 6:3.
Amerykanka długo nie była w stanie odnaleźć właściwego dla siebie rytmu. Zresztą jeszcze zanim pojedynek oficjalnie się rozpoczął, zniknęła w korytarzu prowadzącym do szatni. Pierwsze gemy to ogromna przewaga Magdy Linette. W trzecim gemie blado prezentująca się na korcie tenisistka gospodarzy popełniła dwa podwójne błędy i straciła serwis. Po chwili było już 4:1 dla Polki i dopiero wówczas dała znać o sobie rywalka, która uruchomiła return.
Przy stanie 2:5 Mattek-Sands długo starała się zebrać myśli, siedząc na ławeczce. Linette podawała po seta, lecz kilka świetnych returnów przeciwniczki kosztowało ją ponowną utratę podania. W 10. gemie Polka utrzymała nerwy na wodzy. Amerykanka oddaliła pięć setboli, ale przy szóstym nasza reprezentantka znakomite posłała kończące uderzenie. Głośny okrzyk radości, zaciśnięta pięść. Poznanianka zwyciężyła w partii otwarcia 6:4.
W drugim secie gra wyrównała się. Obie panie miały całą masę szans na przełamanie, ale nie były w stanie ich wykorzystać. W piątym gemie zdesperowana Mattek-Sands kilkakrotnie wybrała się do siatki, by ratować serwis. Przy stanie po 4 nic nie mogła jednak zrobić i po chwili dobrze grająca Polka (w całym meczu posłała kilka genialnych minięć, lobów i skrótów, które śmiało mogłyby kandydować miana do zagrania dnia) podawała na mecz. I wówczas nastąpił moment zawahania, który natychmiast wykorzystała rywalka. 12. gem, jeszcze jedna szansa na zwieńczenie spotkania, lecz zawodniczka gospodarzy znów uzyskała powrotne przełamanie.
Tie break był niezwykle emocjonującą rozgrywką. Mattek-Sands wygrała od stanu 2-3 cztery punkty z rzędu i miała trzy piłki setowe. Linette wykorzystała oba serwisy, po czym zapisała na swoje konto także kolejną wymianę, gdy przeciwniczka posłała forhend w aut. Zmiana stron i premierowy meczbol dla Polki, jednak uderzenie Amerykanki musnęło linię (praca sędziów budziła czasem spore zastrzeżenia). Ostatecznie druga partia padła łupem Mattek-Sands, która wyrównała stan rywalizacji.
Decydującą odsłonę przełamaniem otworzyła Amerykanka, która posłała parę znakomitych returnów. Poznanianka błyskawicznie przystąpiła do odrabiania strat i wyszła na 2:1. Podczas przerwy Mattek-Sands skorzystała z interwencji medycznej, gdyż narzekała na odciski na lewej stopie. Zabiegi nie pozwoliły jej uratować spotkania, choć na tablicy wyników pojawił się jeszcze wynik 3:3. Trzy ostatnie gemy pewnie wygrała Polka, która w swoim debiucie w głównej drabince Miami Open awansowała do II rundy.
Notowana obecnie na 110. pozycji w światowej klasyfikacji Linette zdobyła już na Florydzie 65 punktów do rankingu WTA i w piątek powalczy o miejsce w 1/16 finału. Polkę czeka trudne zadanie, ponieważ na jej drodze stanie była numer jeden kobiecego tenisa, rozstawiona z "18" Serbka Jelena Janković.
Miami Open, Miami (USA)
WTA Premier Mandatory, kort twardy, pula nagród 6,844 mln dolarów
środa, 23 marca
I runda gry pojedynczej:
Magda Linette (Polska, Q) - Bethanie Mattek-Sands (USA) 6:4, 6:7(7), 6:3
Program i wyniki turnieju kobiet
Robert Lewandowski: Nie było sensu dłużej grać
{"id":"","title":""}
Cornetka zostanie rozbita.
Obawiał się, że będzie "rowerek".
Położyłaś mi kupon, ale takie przegrane to ja przyjmuję z bananem na twarzy ;)
Liczę na dobry mecz z Jeleną.
Jutro Jankovic.. Hym no według mni Czytaj całość
Dla mnie super, duża niespodzianka oby więcej takich wyników Polki.