Marcin Motyka: Maria Szarapowa na dopingu. Szok? Jaki szok! (komentarz)

PAP/EPA / MIKE NELSON / Maria Szarapowa przyznaje się do stosowania dopingu podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej
PAP/EPA / MIKE NELSON / Maria Szarapowa przyznaje się do stosowania dopingu podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej

Gdy w niedzielę Maria Szarapowa ogłosiła, że na poniedziałek zwołuje konferencję prasową, by przekazać "ważną wiadomość", spekulacjom, co to może być, nie było końca. Ale z pewnością nikt nie mógł się spodziewać, że sprawa będzie aż tak poważna.

Nie było zawarcia nowej umowy sponsorskiej, ani informacji o ciąży, o czym rozpisywały się rosyjskie media, ani ogłoszenia zakończenia kariery, co było najczęściej przywoływane przez kibiców. Była za to smutna twarz wielkiej mistrzyni, która ze łzami w oczach wypowiedziała słowa, po których w całym tenisowym świecie zatrzęsła się ziemia. "Chciałam, żebyście wiedzieli, że kilka dni temu otrzymałam list od Międzynarodowej Federacji Tenisowej, iż zostałam przyłapana na dopingu podczas Australian Open".

Legalny doping

Nim zaczniemy odsądzać Marię Szarapową od czci i wiary oraz wyzywać ją od "koksiar", co już u niektórych nastąpiło, należy podkreślić fakt, że meldonium, czyli substancja, którą wykryto w jej organizmie, na liście środków zakazanych znalazł się dopiero od 1 stycznia 2016. Wcześniej, mimo że znany był fakt, iż poprawia sprawność fizyczną, mógł być stosowany przez sportowców. Zażywała go także sama Szarapowa. I to od 2006 roku ze względów medycznych, gdy wykryto u niej niedobór magnezu.

Na tej podstawie najłatwiej stwierdzić, że Szarapowa od dziesięciu lat brała doping. Ale tak nie jest. Rosjanka po prostu legalnie stosowała substancję, której, owszem, działanie można uznać za doping, ponieważ sztucznie podnosi wydolność organizmu, co mogło mieć wpływ na jej wyniki uzyskiwane na korcie, ale która nie była na liście zakazanych. Upraszczając - był to legalny doping. I z pewnością nie tylko Szarapowa go stosowała.

Nauczka, by czytać maile

Szarapowa została złapana przez nieuwagę, a to najczęstsza przyczyna dopingowych wpadek. Jak przyznała, maila z zaktualizowaną listą zakazanych substancji otrzymała w grudniu. Tyler Hamilton w kapitalnej książce "Wyścig Tajemnic" demaskującej dopingowy proceder pisze, że sportowcy najczęściej wpadają przez błąd lub przez nieuwagę. Takie życie. Tym razem zdarzyło się to Szarapowej, za jakiś czas przytrafi się komuś innemu. Ot, zwykłe ludzkie niedopatrzenie. Tyle że przy biznesach, jakie Rosjanka prowadzi, majątku, który posiada, i statusie megagwiazdy - bardzo bolesne.

"Szok" - przeczytałem tuż po ujawnieniu tej informacji. "Jaki szok!" - pomyślałem sobie, jako że nie wierzę w sport wolny od dopingu. Po prostu zwykła wpadka. Nie pierwsza i nie ostatnia. I nauczka, by czytać maile.

Runęła statua

Wpadka Szarapowej z pewnością jest ciosem dla całej dyscypliny. Rosjanka to jedna z najpopularniejszych nie tylko tenisistek, ale i sportsmenek świata. Z drugiej strony - gdyby na stosowaniu niedozwolonych środków przyłapano kolejną tenisistkę pokroju Kateryny Kozłowej, Marceli Alves czy Eleny Madaliny Capraru, oddźwięk nie byłby tak wielki.

Czy Szarapowa oszukiwała? Daleki jestem od takiej tezy. Chociaż Lance Armstrong też twierdzi, że nie oszukiwał. Brał, bo wszyscy brali... Szarapowa natomiast brała, bo mogła. Bo to, co zażywała, do 1 stycznia nie było dopingiem.

Na razie runęła wielka tenisowa statua. Może na jej gruzach tenisowe władze rozpoczną walkę z dopingiem na poważnie.

Marcin Motyka

Zobacz więcej komentarzy Marcina Motyki ->

Zobacz wideo: E-sport zyskuje popularność. Niedługo Polska będzie jak Azja?

Źródło artykułu: