- Na korcie chcę okazywać emocje, dawać ludziom zabawę, bo to oznacza energię i pasję. Będąc na korcie, muszę się dobrze bawić. Wtedy trudniej mnie pokonać - mówił Nick Kyrgios w wywiadzie dla dziennika "L'Equipe".
Australijczyk dobrze wie, że ma opinię jednego z najbardziej kontrowersyjnych na świecie. - To trudne, bo w Australii każdy mnie kontroluje. Ale niczego nie żałuję i chcę iść własną drogą. Sprawa z Wawrinką (w sierpniu zeszłego roku Kyrgios obraził dziewczynę Stana Wawrinki, za co został napiętnowany przez cały tenisowy świat - przyp. red.) w ogóle mnie nie zmieniła, jeśli chodzi o moją postawę na korcie.
- Wiem, że to, co mogę wnieść do tenisa, to zabawa i rozrywka - kontynuował. - Pod tym względem staram się być przykładem dla dzieci. Chcę im przekazywać, żeby cieszyli się każdą chwilą - wyjaśniał.
Zapytany o ulubionego tenisistę z tzw. Wielkiej Czwórki 20-latek z Canberry wskazał Andy'ego Murraya. - Andy jest osobą, która najmocniej stąpa po ziemi. On zawsze mówi to, co myśli. I jest świetnym człowiekiem.
Mimo że dla wielu na pierwszy rzut oka bycie zawodowym tenisistą to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie, Kyrgios ma na ten temat całkiem inne przemyślenia.
- Podróżowanie to piekło. To najgorsza strona mieszkania w Australii. Dotarcie do Europy zajmuje mi ponad 24 godziny. A ja nie chcę być tenisistą, który gra w każdym turnieju. Chcę jak najwięcej czasu spędzać w domu, nawet jeśli wiąże się to z tym, że droga w górę rankingu jest trudniejsza - tłumaczył.
- Nienawidzę tenisa. Nie cierpię rozgrywek i tenisowej szatni. Kiedy gram w tourze, chcę być w domu - dodał.