- Nie zaczęłam tego meczu dobrze i muszę stwierdzić, że w każdym aspekcie mojej gry zabrakło mi 10 proc. Nie poruszałam się po korcie tak, jak powinnam. Moje uderzenia były niewystarczające, a do tego popełniłam za dużo prostych błędów w kluczowych momentach. Miałam sporo szans, ale ich nie wykorzystałam. Z taką grą nie wygrywa się ćwierćfinałów - stwierdziła Wiktoria Azarenka.
Białorusinka była jedną z faworytek do triumfu w Australian Open 2016, ale w środę przegrała z Andżeliką Kerber 4:6, 5:7. - Angie była bardzo agresywna, do tego świetnie serwowała, zwłaszcza w ważnych momentach. Muszę jednak przyznać, że nie zrobiłam tego, co powinnam. Jestem bardzo zawiedziona. Po takim meczu nie powinno to dziwić nikogo - stwierdziła triumfatorka turnieju w Melbourne z lat 2012 i 2013.
Azarenka zapowiedziała już, że szybko weźmie się do dalszej pracy. - Jutro nie będę już pamiętała o tej porażce. Muszę dalej ciężko trenować, ponieważ są jeszcze rzeczy, które muszę usprawnić. Uważam, że idę w dobrym kierunku. Muszę tylko pracować, zachowywać się jak zawodowiec. Nie sądzę, abym zrobiła cokolwiek źle w okresie przygotowawczym. Po prostu dzisiaj nie dałam z siebie wszystkiego - dodała pochodząca z Mińska 26-latka.
Była liderka rankingu WTA opowiedziała również o współpracy z Wimem Fissette'em. - Tu nie chodzi tylko o jedną osobę, ale całą pracę zespołową. Każdy coś wnosi od siebie. Wim to pozytywny człowiek, bardzo precyzyjny w tym, co robimy. Jest szczery i to mi się bardzo podoba, ponieważ lubię, gdy ktoś od razu mi mówi, które rzeczy muszą zostać poprawione. Komunikacja jest bardzo ważnym aspektem w pracy zespołowej - zakończyła Azarenka.
Polska - Chorwacja. Michał Jurecki: Nie możemy zagrać jak panienki
{"id":"","title":""}