Serena Williams zrewanżowała się Sabinie Lisickiej za porażkę w Wimbledonie 2013. Amerykanka po raz dziesiąty w karierze awansowała do półfinału w Miami, a dodatkowo dołączyła do klubu "700". Wygrana z Niemką była 700. zwycięstwem liderki rankingu w karierze, a organizatorzy uczcili ten triumf tortem w kształcie liczby "700" dla najlepszej obecnie zawodniczki na świecie.
[ad=rectangle]
Gem otwarcia zapowiadał zaciętą batalię. Lisicka bardzo ładnie returnowała, starannie trzymała piłkę w korcie, ale ostatecznie to liderka rankingu wyszła na prowadzenie. Po kilku minutach, gdy na tablicy widniał wynik 2:1 dla Amerykanki, Niemka serwowała pod słońce. Wtedy też nie trafiała pierwszym podaniem, a drugie było dość łatwe w odbiorze. Mocny return pod końcową linię zapewnił Williams pierwsze w 1/4 finału przełamanie. Jednak nie była to prognoza szybkiego seta. Niemka do 15 odrobiła stratę, a następnie szybko doprowadziła do remisu. Tymczasem jej przeciwniczka zaczynała się irytować, mówić do siebie, a w konsekwencji popełniać błędy. W lacoste'owskim gemie Lisicka zaczęła świetnie, od 0-30 (drugi punkt był cudowną wymianą, której tempa nie wytrzymałoby zbyt wiele pań). Później Amerykanka wygrała kolejne dwa punkty, ale atak do siatki i wywieranie presji na rywalce dało breaka turniejowej "27".
Reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów bardzo szybko straciła swój serwis, a mając trzy z rzędu szanse na 5:4 psuła piłki. Ciasny kros forhendowy Amerykanki pozwolił liderce wyjść na prowadzenie. W kolejnym gemie Niemka mogła dokonać podobnej sztuki, bo znów miała 40-0 (grając przy okazji bardzo widowiskowo), ale na jej szczęście przy 40-30 return rywalki wypadł poza kort. Zdobycie piątego gema podbudowało finalistkę Wimbledonu 2013 i pomimo szans dla liderki, brawurowa Lisicka doprowadziła do równowagi, później ryzykując zyskała break pointa, a Williams oddała na 6:5 podwójnym błędem serwisowym. Choć pojawiła się piłka setowa, to Amerykanka przełamała i rozpoczęła podaniem tie breaka.
Rozpoczęła najlepiej jak mogła, od 3-0. Niemka próby sędziowania na korcie przypłaciła utratą dwóch piłek, ale za trzecim razem sprawdzenie śladu opłaciło się i faworytka popełniła podwójny błąd serwisowy. Po chwili wymusiła błąd i na tablicy widniał wynik 3-4 od strony zawodniczki polskiego pochodzenia. Jednak prawdziwych mistrzów poznaje się po tym jak kończą. Wobec tego Williams fenomenalnie minęła i uzyskała trzy piłki setowe. Drugą z nich po 55 minutach w set zamieniła podwójnym błędem serwisowym Niemka.
Kolejna partia rozpoczęła się od przełamania dla zwyciężczyni pierwszego seta. Wtedy Lisicka, nie mając wiele do stracenia, rozpoczęła ofensywę. Grała bardzo mocno, nie bała się niekonwencjonalnych rozwiązań i dzięki temu wygrała pięć gemów z rzędu. Liderka bardzo często się myliła, podnosiła piłkę nie wytrzymując szybkości nadlatujących piłek, zgubiła pierwszym serwisem. Gdy Niemka serwowała po seta, Williams rozpoczęła nadzwyczaj dobrze, ale ostatnie cztery punkty w przedziwny sposób podarowała przeciwniczce. Po 28 minutach drugiej partii spotkanie rozpoczęło się praktycznie od nowa.
Decydująca odsłona dała wreszcie gema podającej Amerykance, po serii sześciu przegranych. To ją wyraźnie rozbudziło, returnowała dokładnie, nie oddając za darmo punktów. Dzięki temu przełamała i zbliżyła się do dziesiątego w karierze półfinału w Miami. Małe kłopoty pojawiły się przy jej serwisie, ale monstrualny forhend po linii pozwolił krzyczącej Amerykance zejść na przerwę. Później obie panie pokazały, że dysponują jednymi z najlepszych podań w rozgrywkach, przez co bardzo szybko 19-krotna mistrzyni wielkoszlemowa prowadziła 5:3. Lisicka nie potrafiła nawiązać walki przeciw serwującej rywalce, a i wygrywająca tenisistka nie kwapiła się do wielkiej walki na returnie. Po 121 minutach walki do półfinału awansowała faworytka całej imprezy.
W poprzednich dziewięciu półfinałowych występach Amerykanka nie przegrała żadnego meczu, a w finałach uległa swoim rywalkom tylko dwukrotnie. Raz swojej siostrze Venus (1999), a raz Wiktorii Azarence (2009). W kolejnym spotkaniu zmierzy się z Simoną Halep, która wyeliminowała Sloane Stephens. Rumunka w niedawnej wypowiedzi dla mediów żałowała, że nie grała z liderką w Indian Wells, więc teraz będzie miała szanse wystąpić w meczu na szczycie.
Miami Open, Miami (USA)
WTA Premier Mandatory, kort twardy, pula nagród 5,381 mln dolarów
środa, 1 kwietnia
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Serena Williams (USA, 1) - Sabina Lisicka (Niemcy, 27) 7:6(4), 1:6, 6:3
[b]Program i wyniki turnieju kobiet
[/b]