Madison kontra Madison, amerykański pojedynek o ćwierćfinał Australian Open

W poniedziałek dojdzie do pojedynku, którego stawką będzie ćwierćfinał Australian Open 2015. Zarówno Madison Keys, jak i Madison Brengle po raz pierwszy zagrają w drugim tygodniu Wielkiego Szlema.

W sobotniej sesji wieczornej na Rod Laver Arena Madison Keys odniosła znakomite zwycięstwo nad Petrą Kvitovą, czwartą obecnie tenisistką świata. - Ona jest wspaniałą zawodniczką i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że będę musiała dać z siebie wszystko, aby ją pokonać. Starałam się grać solidnie przez cały czas. W ostatnim gemie zależało mi tylko na tym, by trafiać pierwszym serwisem i to mi się udało. Jestem więc bardzo szczęśliwa, że byłam w stanie zakończyć ten mecz - powiedziała po meczu 19-letnia reprezentantka USA.
[ad=rectangle]
Keys pokonała ostatecznie Kvitovą 6:4, 7:5. Co okazało się kluczem do końcowego triumfu nad dwukrotną mistrzynią Wimbledonu? - Przed meczem sporo uwagi poświęciliśmy returnowi. Wiedziałam, że jej główną bronią jest serwis, dlatego starałam się utrzymać w grze jak najwięcej piłek. To był jeden z tych wieczorów, kiedy wychodziło mi to naprawdę dobrze - wyznała 35. obecnie rakieta globu.

Mieszkająca na Florydzie 19-latka miała po zakończeniu pojedynku jeszcze jeden powód do zadowolenia. - Po raz pierwszy w karierze wystąpię w drugim tygodniu Wielkiego Szlema. Wprowadziłam wiele poprawek w swojej grze, ale ciągle chcę się dalej rozwijać. Nie mogę pozwolić teraz, by emocje wzięły nade mną górę. Traktuję to jako zwykłe zwycięstwo, a w następny dzień będę już przygotowywać się do kolejnego pojedynku - stwierdziła Keys.

O ćwierćfinał Keys zmierzy się ze swoją rodaczką i imienniczką Madison Brengle. Obie panie znają się doskonale, a na zawodowych kortach zagrały ze sobą tylko raz, w I rundzie eliminacji do US Open 2012. Wówczas licząca sobie zaledwie 17 lat Keys pewnie zwyciężyła 6:3, 6:2.

Pochodząca z Dover Brengle nie może liczyć w Melbourne na wsparcie gwiazdy takiego formatu jak Lindsay Davenport, która opiekuje się Keys, ale jest szczęśliwa ze współpracy ze swoim trenerem. - Przez ostatnie dwa tygodnie trenuję pod okiem mojego dobrego przyjaciela Phila Simmonsa, który pracuje w Nowym Jorku w akademii braci McEnroe. Przyleciał do mnie specjalnie na dwa turnieje i bardzo dobrze, że jest tutaj razem ze mną, ponieważ jest moim sparingpartnerem i trenerem - wyznała 24-letnia reprezentantka USA, która w sobotę pokonała Coco Vandeweghe 6:3, 6:2.

Dla klasyfikowanej na 64. miejscu w świecie Brengle tegoroczny Australian Open jest najlepszym wielkoszlemowym turniejem w karierze. Amerykanka przystąpiła do niego odpowiednio umotywowana, bowiem jak sama przyznała, w październiku wygrała walkę z nowotworem skóry. - Używam jeszcze odpowiednich kremów z filtrami przeciwsłonecznymi, ale jestem już całkowicie wyleczona - oznajmiła.

Jej rodzice zostali w domu, a jej mecze na żywo ogląda tylko matka, ponieważ ojciec nie chce się zbytnio stresować występami córki. Tenisistka przyznała, że dla swojej mamy przywozi z różnych zakątków świata... turniejowe ręczniki. - Mam dla niej ręcznik z Brisbane, ale w Hobart nie udało mi się dostać ani jednego. Ona bardzo lubi ręczniki z turniejów wielkoszlemowych, dlatego staram się dla niej zdobyć ich jak najwięcej, odnosząc tutaj zwycięstwa - wyznała reprezentantka USA, która w młodości podziwiała grę Martiny Hingis.

Amerykanki są dobrymi przyjaciółkami, ale w poniedziałek będą walczyć o swój życiowy sukces w Wielkim Szlemie. - Gdy tylko ją widzę, zawsze mówię do niej "cześć Maddie", to naprawdę jest dobre imię - wyznała Brengle. - Przed moim meczem z Kvitovą powiedziała mi w szatni, że nie mam innego wyjścia i po prostu muszę odnieść zwycięstwo - stwierdziła Keys.

Źródło artykułu: