W pierwszym secie niedzielnego pojedynku emocji było jak na lekarstwo. Raonić rozpoczął tak, jakby był sparaliżowany stawką spotkania i już w trzecim gemie został przełamany. Federer do końca seta pewnie utrzymywał własne podanie i wygrał tę partię 6:4.
[ad=rectangle]
Gdy już w gemie otwarcia drugiej odsłony Szwajcar wywalczył kolejnego breaka, wydawało się, że dojdzie do powtórki z premierowej odsłony. Kanadyjczyk jednak nie poddał się i w gemie czwartym odrobił stratę, gdy przy break poincie Federer trafił nieczysto z bekhendu.
W kolejnych gemach serwujący łatwo wygrywali własne podania, więc o wszystkim rozstrzygać musiał tie break. Decydująca rozgrywka rozpoczęła się od mini breaka i prowadzenia 2-0 Helweta. W tym momencie do ataku przystąpił Raonić. 24-letni rezydent Monte Carlo wzniósł się na wyżyny umiejętności - fenomenalnie serwował oraz posyłał mordercze forhendy z linii końcowej i niespodziewanie zapisał drugą partię na swoim koncie, zdobywając siedem punktów z kolei.
Genialną postawę z końcówki drugiej odsłony Raonić kontynuował w trzeciej. Rozstawiony z numerem trzecim Kanadyjczyk nie zwalniał ręki, jego potężne forhendy siały popłoch w szeregach Federera i Maestro znalazł się w tarapatach, lecz znakomitymi serwisami obronił trzy break pointy w inauguracyjnym gemie ostatniego seta.
W środkowej fazie seta szalę na swoja korzyść mogli przechylić obaj tenisiści, lecz i Szwajcar, i Kanadyjczyk nie wykorzystali break pointowych okazji. Federer, turniejowa "jedynka", przetrwał napór ze strony Raonicia, który w końcówce wyraźnie spuścił z tonu. Reprezentant kraju spod znaku Klonowego Liścia nie wytrzymał presji. W dziesiątym gemie przy stanie 30-30 popełnił podwójny błąd serwisowy, co oznaczało meczbola dla Federera, którego bazylejczyk pewnie wykorzystał.
Tym samym 33-letni Federer do przeogromnej listy swoich wybitnych osiągnięć dopisał kolejne - wygrał 1000. mecz w cyklu ATP World Tour. Więcej zwycięstw od niego mają jedynie Jimmy Connors (1253) i Ivan Lendl (1071). Dla Szwajcara to także 83. tytuł w karierze, a pamiątkowy puchar odbierał z rąk dwóch legend światowego tenisa - 11-krotnego mistrza turniejów wielkoszlemowych i dwukrotnego zdobywcy Klasycznego Wielkiego Szlema Roda Lavera oraz 12-krotnego triumfatora wielkoszlemowych imprez Roya Emersona.
Once again, @rogerfederer - we salute you! #BrisbaneTennis #Roger1000 pic.twitter.com/3HIVBIICr2
— Brisbane Intl (@BrisbaneTennis) styczeń 11, 2015
- Cieszę się, że tu jestem i mogłem tu grać. Dziękuję tym wszystkim osobom, które teraz są ze mną, szczególnie Rodowi i Royowi - mówił Szwajcar, który by odnieść 1000 zwycięstw musiał rozegrać 1227 meczów.
- Roger gra ta długo, że myślałem, iż to jego 2000. zwycięstwo - zażartował Raonić, który z Federerem przegrał ósmy raz w dziewiątej konfrontacji oraz poniósł ósmą porażkę w 14. finale turnieju rangi ATP World Tour.
W zmaganiach gry deblowej zwyciężyli Jamie Murray i John Peers, który w finale pokonali parę Ołeksandr Dołgopołow / Kei Nishikori 6:3, 7:6(4). Dla Brytyjczyka to 12. mistrzostwo w karierze, a dla Australijczyka piąte.
Brisbane International, Brisbane (Australia)
ATP World Tour 250, kort twardy, pula nagród 439,4 tys. dolarów
niedziela, 11 stycznia
finał gry pojedynczej:
Roger Federer (Szwajcaria, 1) - Milos Raonić (Kanada, 3) 6:4, 6:7(2), 6:4
finał gry podwójnej:
Jamie Murray (Wielka Brytania) / John Peers (Australia) - Ołeksandr Dołgopołow (Ukraina) / Kei Nishikori (Japonia) 6:3, 7:6(4)