W 2010 roku u 23-letniego wówczas Matthew Foxa zdiagnozowano raka jąder. Australijczyk uporał się z chorobą, ale musiał zakończyć tenisową karierę. Przeszedł załamanie nerwowe, uzależnił się od narkotyków i od hazardu.
[ad=rectangle]
Fox za wszelką cenę chciał pozostać przy tenisie. Zajął się więc trenowaniem. Był szkoleniowcem Marinko Matosevicia, a w ostatnim czasie prowadził Nicka Lindahla. Mimo to nie potrafił poradzić sobie ze swoimi uzależnieniami. Ciągle zażywał narkotyki i obstawiał mecze tenisa.
Urodzony w szwedzkim Malmoe Lindahl nigdy nie zaliczał się do czołowych australijskich tenisistów. W trakcie zawodowej kariery wygrał sześć turniejów rangi ITF Futures, dwukrotnie zagrał w głównej drabince wielkoszlemowego Australian Open, a w rankingu ATP najwyżej wspiął się na 187. miejsce.
Australijska prokuratura zdobyła dowody świadczące o tym, że Lindahl w porozumieniu z wówczas trenującym go Foxem ustawił swój ostatni mecz w karierze - we wrześniu 2013 roku w turnieju ITF Futures w Australii przeciw Andrew Corbittowi.
Fox ustawił również pojedynek z udziałem innego australijskiego tenisisty, Adama Feeneya, który 29 października ubiegłego roku celowo przegrał w I rundzie Challengera w Traralgon z Japończykiem Bumpeim Sato.
Jak ustaliła australijska policja, 27-latek wygrał 1416 dolarów, namawiając Lindahla do odpuszczenia meczu z Corbittem, oraz 2718, ustawiając spotkanie Feeneya. By obstawiać, Fox używał konta na jednym z internetowych portali bukmacherskich zarejestrowanego na nazwisko swojego ojca, który również odgrywa niebagatelną rolę w całej sprawie. To właśnie on próbował zacierać ślady, wyrzucając do toalety opakowania z kokainą, od której uzależniony był jego syn, gdy policja odwiedziła jego dom w celu przeszukania.
Foxowi, prócz ustawiania spotkań, przedstawiono również zarzuty posiadania oraz handlu kokainą i marihuaną, a także dysponowania majątkiem pochodzącym z przestępstw.
Australijczyk przyznał się do stawianych mu zarzutów i został ukarany grzywną w wysokości 3500 dolarów oraz będzie musiał pokryć koszty postępowania sądowego. Natomiast Lindahl i Feeney, którzy zakończyli już tenisowe kariery, nie zostali postawieni przed sądem i odmawiają komentowania całej sprawy.