WTA Kanton: Drugi tytuł w karierze Niculescu, Cornet bez szans w finale

Alize Cornet, mistrzyni z Katowic, nie została najlepszą tenisistką w Kantonie. W finale przegrała z reprezentantką Rumunii, Monicą Niculescu.

Monica Niculescu to tenisistka prezentująca nietypowy sposób gry. Grając oburącz zarówno forhend i bekhend, stosuje mnóstwo dziwnych rotacji i różnorodnych pomysłów. Taki tenis nie podoba się rzeszy kibiców "białego sportu", jednak jest skuteczny, dał Rumunce już cztery finały w karierze. Ostatni, w Kantonie, zamieniła na drugi tytuł. W całym turnieju straciła zaledwie 17 gemów w pięciu spotkaniach, a w finale Alize Cornet urwała jej tylko cztery.
[ad=rectangle]
Spotkanie 22. z 60. rakietą świata rozpoczęło się od przełamania na korzyść tej teoretycznie słabszej. Francuzka szybko odrobiła i do stanu 3:2 toczyła się zacięta walka "gem za gem". Widzowie, którzy pamiętali poprzednią konfrontację francusko-rumuńską szykowali się na kolejny maraton tych tenisistek. Wszak w Melbourne, w sezonie 2012, Niculescu pokonała bardziej utytułowaną przeciwniczkę 7:5, 0:6, 6:3 po trzech godzinach i 13 minutach. Najzabawniejszym faktem tego meczu był czas trwania drugiej partii - tenisistki "koło od roweru" rozegrały w ciągu 50 minut. Tymczasem w Kantonie Cornet po tasiemcowym, złożonym z 12. punktów, gemie podwyższyła prowadzenie na 4:2. Od tego momentu przestała trafiać, nie radziła sobie ze specyficznym stylem gry rywalki. Rumunka natychmiast wyrównała, tracąc tylko trzy punkty po drodze. Za czwartą okazją wyszła na 5:4 i pewnie dokończyła dzieła przy swoim podaniu.

O drugiej partii można powiedzieć, że się odbyła. O ile na początku oznaczona z "dwójką" zawodniczka miała szansę na 1:0, to tego gema nie wygrała, a do końca spotkania była tylko statystką. Od stanu 6:4 1:0 do końca meczu Niculescu przegrała tylko sześć punktów i bezdyskusyjnie została najlepszą tenisistką kuriozalnych zawodów w Chinach. Spotkanie trwało godzinę i 44 minut, podczas których Francuzka popełniła 12 podwójnych błędów serwisowych. Zwyciężczyni zakończyła mecz tylko z jednym asem, ale ustrzegła się tego, co pogrążyło zmorę Sereny Williams. Dodatkowo trafianie pierwszego podania na poziomie 83 proc. jest dobrym osiągnięciem.

To już czwarty sezon z rzędu, w którym Niculescu wystąpiła w finale głównego cyklu. Po raz pierwszy zdarzyło jej się to w Luksemburgu, w 2011 roku. Wtedy przegrała z Wiktorią Azarenką, rok później w tym samym miejscu z Venus Williams. Trzysetowy finał Florianapolis zaowocował debiutanckim tytułem dla Rumunki, a triumf w Kantonie to kolejny świetny wynik.

Guangzhou International Women's Open, Kanton (Chiny)
WTA International, kort twardy, pula nagród 500 tys. dolarów
sobota, 20 września

finał gry pojedynczej:

Monica Niculescu (Rumunia) - Alize Cornet (Francja, 2) 6:4, 6:0

Komentarze (2)
avatar
justyna7
20.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
gosh........ oby Alize to sobie odbiła ponownym zwycięstwem nad Syreną w Wuhan 
Lady Aga
20.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
i debla Alize też przegrała