Biało-czerwoni bez najlepszego singlisty, ale wciąż w dobrym nastroju

Z każdą chwilą stajemy się bliżsi pierwszej piłki spotkania Pucharu Davisa pomiędzy Polską a Australią. W piątek poznaliśmy ostateczne składy obu reprezentacji.

Kapitan biało-czerwonych, Radosław Szymanik, jednak musiał zrezygnować z Jerzego Janowicza, któremu ból pleców nadal doskwiera. Brany był pod uwagę jeszcze jeden wariant. W nim Polacy mieli wyjść naprzeciw tenisistom z antypodów z trzema singlistami w drużynie. Tak się nie stało, a więc nasz eksportowy duet, Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg, zagrają w sobotnim pojedynku. Jeżeli chodzi o drużynę naszych rywali, Patrick Rafter zrezygnował z Marinko Matosevicia, a w jego miejsce zagra niedawny lider, a obecnie szósty zawodnik klasyfikacji juniorów, Nick Kyrgios.

Obaj trenerzy zdecydowali się na pojedyncze zmiany. Oznacza to, że na pozycję pierwszej rakiety Polski wraca Łukasz Kubot, którego mecz przeciwko Lleytonowi Hewittowi otworzy zmagania na warszawskim Torwarze. Panów dzieli zaledwie dwanaście miejsc w rankingu ATP World Tour, jednak na korcie obaj jeszcze nie mieli okazji zmierzyć się w oficjalnej konfrontacji. Reprezentant Aussies będzie najbardziej zapracowanym graczem, o ile skład nie zostanie zmodyfikowany. Hewitt poza dwoma starciami singlowymi, zagra w parze z Chrisem Guccione w grze podwójnej. Sam Hewitt jednak nie narzeka na ten fakt. Jak sam mówił na konferencji prasowej po losowaniu, jest przygotowany na trzy pojedynki i nie jest to dla niego większy problem.

W drugiej piątkowej rywalizacji Michał Przysiężny skrzyżuje rakiety z najwyżej sklasyfikowanym przedstawicielem Australii, Bernardem Tomiciem. Ołówek mówił dziennikarzom, że zna sposób gry dwudziestolatka mieszkającego w Monte Carlo, więc wie, czego się spodziewać i jak go zaatakować. Z drugiej strony rosły Australijczyk stwierdził, że niestety nie wie, jak gra jego przeciwnik, ale kierując ręce w stronę sztabu dodał, że ci ludzie mu wszystko powiedzą.

Sobota to tradycyjnie mecz wyłącznie deblowy. Widowni zaprezentuje się czwórka doświadczonych graczy, co może gwarantować sporo emocji i wiele typowo deblowych zagrań. Na komentarz o samych deblowych zwycięstwach Guccione dla drużyny antypodów, Marcin Matkowski skwitował, że może to wynikać z faktu, że nie grał jeszcze przeciwko Polsce. Co do Lleytona Hewitta, Mariusz Fyrstenberg, podkreślił, że to bardzo dobry tenisista, dysponujący jednym z najlepszych returnów na świecie.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Wracając do Jerzego Janowicza, to Radosław Szymanik podkreślał, że musiał zastosować zmianę, gdyż nie pozwoli sobie na ryzyko poważnej kontuzji gracza. Bardziej wylewny okazał się Matkowski, który powiedział, że w końcu mogą się cieszyć (jak dodał, bynajmniej nie z powodu urazu Janowicza), bowiem już mają klarowną sytuację, co do tego, kto zagra w pierwszym składzie. O dobre humory Polaków dba po raz kolejny Paweł Habrat, który w krótkiej wymianie zdań po konferencji stwierdził, że nastroje w drużynie są dobre.

Miejmy nadzieję, że podobne będą nastroje naszych kibiców po tym weekendzie. Dla przypomnienia, zmagania rozpoczną się w piątek o godzinie 16:00 na hali Torwar w Warszawie.

Z Warszawy
dla SportoweFakty.pl
Marcin Stańczuk

Źródło artykułu: