14 porażek w bezpośrednich pojedynkach, 32 przegrane sety i zaledwie trzy wygrane. Bilans Michaiła Jużnego w konfrontacjach z Rogerem Federerem nie pozostawiał wątpliwości, kto powinien zwyciężyć w finale turnieju ATP w Halle. I niespodzianki nie było, Federer zwyciężył, ale dopiero po ponad dwóch godzinach wyrównanej walki z dobrze dysponowanym niedzielnego popołudnia Rosjaninem.
Przebieg finałowego pojedynku jak żywo przypominał to, co działo się w sobotę, w półfinałowym starciu Szwajcara z Tommym Haasem. Maestro rozpoczął od zmarnowanych szans na przełamanie w gemie otwarcia, a w kolejnych trwała bardzo wyrównana walka. Jużny wyszedł na kort pozytywnie nastawiony, z zachowań i gestów Rosjanina można było wyczytać, że chce sprawić sensację i dobrać się do skóry szwajcarskiemu Maestro.
Federer w pierwszym secie sprawiał wrażenie niemrawego i nie w pełni skoncentrowanego na grze. Popełniał dużo prostych błędów, gdy nie "ustawił" sobie punktu dobrym podanie, to w wymianach najczęściej okazywał się słabszy od agresywnie grającego moskwianina.
W partii otwarcia Jużny był tenisistą lepszym na placu gry i zasłużenie wygrał seta, w wyrównanym tie breaku 7-5, a wcześniej, w 12. gemie, nie wykorzystał piłki setowej przy podaniu bazylejczyka.
Od początku drugiej odsłony Federer stopniowo uzyskiwał przewagę na placu gry. Był dokładniejszy, popełniał mniej błędów. Jużny przy własnym podaniu miał coraz większe kłopoty, o ile drugiego i czwartego gema wygrał do 30, a w szóstym obronił break pointa, to już w ósmym oddał podanie, popełniając przy piłce na przełamanie podwójny błąd serwisowy. Szwajcar wyszedł na 5:3, a po chwili doprowadził do wyrównania w setach.
Obaj tenisiści w decydującej partii za wszelką cenę starali się utrzymywać podanie, doskonale bowiem wiedzieli, że każda strata seta będzie równoznaczna z porażką w całym spotkaniu.
Przez sześć gemów zarówno Federer jak i Jużny konsekwentnie realizowali swój plan, ale w siódmym do ataku przystąpił Szwajcar, który wywalczył trzy break pointy. Pierwszego Rosjanin obronił, ale przy drugim Maestro popisał się przepięknym bekhendowym minięciem po linii atakującego przy siatce rywala i dokonał przełamania.
Po zdobyciu breaka w kluczowym momencie Federer wyszedł na 5:3, a w gemie numer dziesięć dopełnił formalności, wygrywając własne podanie " na sucho". Najlepszy tenisista Szwajcarii mógł wznieść ręce w górę, ciesząc się ze swojego pierwszego w tym roku turniejowego tytułu.
- Próbowałem wszystkiego, ale nic nie mogłem zrobić. Roger był po prostu dla mnie za dobry - przyznał na ceremonii dekoracji 30-letni zawodnik z Moskwy.
Natomiast Federer nie krył radości z faktu, iż w końcu udało mu się wygrać pierwszy w tym sezonie turniej - To był dla mnie wspaniały tydzień, zwieńczony tym zwycięstwem. Nie wygrałem żadnego turnieju od dziesięciu miesięcy i dlatego teraz mogę odetchnąć z ulgą. Uwielbiam tu występować, to wspaniała impreza. Ja i moja rodzina znakomicie się tu czujemy - mówił Szwajcar, który triumfował w Halle pierwszy raz od 2008 roku.
Triumf w Gerry Weber Open to 77. turniejowe zwycięstwo w karierze Rogera Federera, dzięki czemu na historycznej liście triumfatorów imprez rangi ATP zrównał się z zajmującym trzecią pozycję Johnem McEnroe. Do drugiego w tej klasyfikacji, Ivana Lendla, Federerowi brakuje jeszcze 17 triumfów.
Gerry Weber Open, Halle (Niemcy)
ATP World Tour 250, kort trawiasty, pula nagród 683,7 tys. euro
niedziela, 16 czerwca
finał gry pojedynczej:
Roger Federer (Szwajcaria, 1) - Michaił Jużny (Rosja) 6:7(5), 6:3, 6:4
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!