Kapitan RPA: Podobała nam się jazda samochodem w śnieżnej scenerii

Reprezentacja RPA zaprezentowała się dobrze w Zielonej Górze, pomimo problemów zdrowotnych w drużynie. W niedzielę Ruan Roelofse urwał seta Jerzemu Janowiczowi.

Ruan Roelofse nie zdołał wyrównać stanu meczu Polska - RPA i doprowadzić do piątego pojedynku, ale walczył dzielnie, wygrywając pierwszą partię 6:4. Notowany w szóstej setce rankingu tenisista docenił po meczu klasę rywala. - Janowicz jest zawodnikiem dużo wyżej notowanym niż inni tenisiści, z którymi grałem w turniejach. Dobrze rozpocząłem mecz, na początku udawało mi się dobrze serwować. Wykonywałem wcześniej opracowany plan, ale z biegiem czasu straciłem trochę pewności siebie i przegrałem - wyjaśnił Roelofse.

Czy tenisista z RPA po pierwszym wygranym secie zdawał sobie sprawę z tego, jaka szansa się przed nim otwiera? - Czułem się dobrze, bo grałem naprawdę nieźle. Chcialem powtórzyć to, co zagrałem w pierwszym secie i co zdawało wtedy egzamin, byłem skupiony, ale nie udało się - zakończył.

John-Laffnie de Jager przed meczem z Polską miał pewne założenia, ale los pokrzyżował mu plany. - Wiedzieliśmy od rana, że Rik nie czuje się najlepiej, jest coraz starszy. W pierwotnej wersji miał grać tylko single, ale musiał zastąpić kontuzjowanego Ravena Klaasena w deblu. Zakładaliśmy, że ten mecz będzie decydujący, wtedy w niedzielę wciąż bylibyśmy w grze. Widzieliśmy, że Łukasz w swoim meczu się męczył. Liczyliśmy na to, że pierwszy singiel będzie mieć duże znaczenie, ale Rik mógłby zagrać tak naprawdę na 100 procent tylko jednego seta, a była opcja, że byłoby pięć setów. Jest naszym najbardziej doświadczonym graczem. Zagrał ostatecznie Ruan, który jest młodym graczem. Dla niego Puchar Davisa to dobre doświadczenie - powiedział kapitan.

Kapitan RPA pozytywnie ocenia postawę swoich podopiecznych. - To zawsze rozczarowujące, kiedy się przegrywa. Przyjechaliśmy tu w dobrych nastrojach, by wygrać. Jeśli chodzi o wszelkie przeciwności, to nie mamy nad tym kontroli. Kevin Anderson nie zdecydował się nas wesprzeć. Raven [Klaasen] i dziś także Rik byli kontuzjowani. Wszystko dla mnie było dobre: sprzyjała nam nawierzchnia, drużyna miała waleczna nastroje. W RPA nikt się nie spodziewał, że będziemy mieli szansę powalczyć. Cała drużyna grała naprawdę dobrze i mieliśmy szansę na wygraną - cieszył się De Jager. - Mamy bardzo młodą drużynę - to nowa fala, ci starsi zawodnicy teraz odchodzą, a dla Jeana [Andersena] i Ruana to świetne doświadczenie - dodał.

Przyjezdni chwalili także atmosferę panującą podczas spotkań, w piątek oraz w niedzielę trybuny były wypełnione. Nieco gorzej z frekwencją było w sobotę, ale zawodnikom bardzo się podobało. - Publika była niesamowita - wspierała swoich zawodników, ale oklaskiwała także moją drużynę. Kibice zachowywali się naprawdę wspaniale, a hala była jedną z piękniejszych, w jakich graliśmy - chwalił De Jager, doceniając również klasę zespołu Radosława Szymanika. - Polacy mają to czego potrzeba: dobrych singlistów i deblistów, mają szansę na awans do Grupy Światowej. Jeśli chodzi o nas, to cztery razy przegraliśmy w barażach o Grupę Światową, a tylko raz grał z nami Anderson. Potrzebny jest zawodnik z Top 100, Polacy to mają - potwierdził.

Goście z RPA z całą pewnością nie zapomną przyjazdu do Polski. - Nowością dla nas była pogoda, zupełnie odmienna od tej w RPA. Widzieliśmy już kiedyś śnieg, ale najbardziej podobała nam się jazda samochodem w takiej śnieżnej scenerii - żartował kapitan RPA. - Miasto jest ładne, wszystko czego tu doświadczaliśmy było pozytywne. Nie lubimy przegrywać - to było niefajne, wszystko pozostałe nam się podobało. Zachowamy dobre wspomnienia i cieszymy się, że zostaliśmy tak dobrze przyjęci - zakończył.

Z Zielonej Góry
dla SportoweFakty.pl
Dominika Pawlik

[b]Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

[/b]

Źródło artykułu: