Roger Federer (Szwajcaria, 2) - Andy Murray (Wielka Brytania, 3)
W dotychczasowych spotkaniach to Szkot minimalnie częściej wygrywał (prowadzi 10-9), ale bilans ten nie znalazł jeszcze ani razu zastosowania w ich grach podczas najważniejszych imprez w sezonie. We wszystkich trzech takich meczach górą był Roger Federer, oddając rywalowi tylko jednego seta. Jutrzejszy pojedynek będzie ich pierwszym w wielkoszlemowym półfinale. Wszystkie trzy wcześniejsze stanowiły bezpośrednią rywalizację o główną nagrodę w turnieju. Na US Open 2008 i Australian Open 2010 Szwajcar zdeklasował swojego przeciwnika, a na ostatnim Wimbledonie Szkot wprawdzie nawiązał poważniejszą walkę, choć i tak poległ wyraźnie.
Jedyny mecz w formule do trzech wygranych setów, jaki w tej rywalizacji padł łupem Szkota, to finał ostatnich igrzysk olimpijskich. Wówczas bardzo dobrze dysponowany Murray rozniósł niewyraźnego Federera. Wprawdzie nie był to mecz w turnieju wielkoszlemowym (gdzie Roger zawsze motywację ma podwójną), ale niewątpliwie przełamał pewną barierę psychologiczną w tej rywalizacji – Murray pokazał, że potrafi wygrać trzy sety z Federerem podczas tego samego popołudnia. Ten zastrzyk pewności siebie i siły mentalnej na pewno zawodnikowi z Wysp nie zaszkodzi, powinien pomóc.
Bilans ich gier wzajemnych wskazuje niemal kapitalny remis, a historia tych meczów prowadzi do dwóch bardzo zauważalnych wniosków i prawidłowości, które można łatwo wyprowadzić ze specyfiki tenisa obu graczy.
Optymalnie dysponowany Federer, grający pewnie i agresywnie z głębi kortu, błyskawicznie przechodzący do ofensywy, cały czas posiadający inicjatywę i wywierający nieustanną presję na Szkocie – szwajcarski mistrz ubrany na korcie w te cechy to dla Murraya prawdziwe przekleństwo. Wystarczy rzucić okiem na końcowe sekwencje finałów w Melbourne (2010), ostatniego Wimbledonu czy listopadowego półfinału Finałów ATP World Tour w Londynie. Tam Szwajcar skracał wymiany, nieustannie atakował Andy'ego, który nie potrafił znaleźć skutecznej recepty na ofensywne poczynania Federera. Jeżeli w piątek 31-letni geniusz dyscypliny będzie potrafił narzucić swój styl gry rywalowi i podeprze to świetnie funkcjonującym podaniem, to będzie miał bardzo duże szanse na sukces. Pierwsze podanie jest szczególnie istotne w grze Federera – świetnie plasowany serwis to prawdziwa kopalnia punktów, jeżeli nie bezpośrednio, to poprzez ofensywne poprawki zazwyczaj desperackich i krótkich returnów przeciwników. Arsenał ofensywny Federera jest tak bogaty, że po skutecznym pierwszym podaniu bardzo ciężko jest rywalowi nie dopuścić, by Szwajcar udanie skończył wymianę.
Z kolei Murray ma sposób na ogrywanie Federera pasywnego, trochę mniej skoncentrowanego i dalekiego od tak koniecznej dla zawodników atakujących (ostatnimi laty określenie może trochę na wyrost, ale na tle najpoważniejszych rywali, Roger wciąż jawi się jako zawodnik ofensywny) pewności zagrań. W takich meczach regularny Murray bezlitośnie punktuje niepewnego Federera, szczególnie obnażając jego niedoskonałości z lewej strony, posyłając nieprzyjemne piłki w tamtym kierunku i cierpliwie czekając na błędy bądź krótsze piłki.
Biorąc pod uwagę tegoroczną drogę do półfinału, to dużo spokojniej pokonał ją Murray, który nie tylko korzystnie losował, ale i mógł liczyć na potknięcia najgroźniejszych rywali w trakcie trwania turnieju. Do piątkowego meczu przystąpi świeży i wypoczęty. Z kolei Federer miał dużo więcej problemów, szczególnie w środę, kiedy walczył przez pięć setów z Jo-Wilfriedem Tsongą. Wcześniejsze rundy, choć wygrane łatwo, musiały go kosztować trochę więcej koncentracji i pokładów mentalnych, bowiem Dawidienko, Tomic i Raonic, to tenisiści, przeciwko którym nie wystarczy grać na 50 proc.
Za Murrayem przemawia fakt łatwej drogi do półfinału, duże pokłady zaoszczędzonej energii (na tym etapie rywalizacji w Wielkim szlemie to fundament do walki o tytuł) i z roku na rok coraz lepsza gra w Melbourne. Federer to z kolei gigantyczne doświadczenie, umiejętność przygotowania formy na najważniejsze spotkania i solidne przetarcie w drodze do piątkowego meczu, czego akurat Szkot nie miał (żaden z rywali ani przez moment nie zmusił go do specjalnego wysiłku).
Bilans spotkań pomiędzy Rogerem Federerem a Andym Murrayem (główny cykl):
Rok | Turniej | Faza | Zwycięzca | Wynik |
---|---|---|---|---|
2005 | Bangkok | finał | Federer | 6:3, 7:5 |
2006 | Cincinnati | II runda | Murray | 7:5, 6:4 |
2008 | Dubaj | I runda | Murray | 6:7(6), 6:3, 6:4 |
2008 | US Open | finał | Federer | 6:2, 7:5, 6:2 |
2008 | Madryt | półfinał | Murray | 3:6, 6:3, 7:5 |
2008 | Tennis Masters Cup | faza grupowa | Murray | 4:6, 7:6(3), 7:5 |
2009 | Dauha | półfinał | Murray | 6:7(6), 6:2, 6:2 |
2009 | Indian Wells | półfinał | Murray | 6:3, 4:6, 6:1 |
2009 | Cincinnati | półfinał | Federer | 6:2, 7:6(8) |
2009 | Finały ATP World Tour | faza grupowa | Federer | 3:6, 6:3, 6:1 |
2010 | Australian Open | finał | Federer | 6:3, 6:4, 7:6(11) |
2010 | Toronto | finał | Murray | 7:5, 7:5 |
2010 | Szanghaj | finał | Murray | 6:3, 6:2 |
2010 | Finały ATP World Tour | faza grupowa | Federer | 6:4, 6:2 |
2012 | Dubaj | finał | Federer | 7:5, 6:4 |
2012 | Wimbledon | finał | Federer | 4:6, 7:5, 6:3, 6:4 |
2012 | Igrzyska olimpijskie | finał | Murray | 6:2, 6:1, 6:4 |
2012 | Szanghaj | półfinał | Murray | 6:4, 6:4 |
2012 | Finały ATP World Tour | półfinał | Federer | 7:6(5), 6:2 |
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 30 mln dolarów
piątek, 25 stycznia
półfinał gry pojedynczej mężczyzn:
Rod Laver Arena:
nie przed godz. 9:30 czasu polskiego
Roger Federer (Szwajcaria, 2) - Andy Murray (Wielka Brytania, 3)
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!