Agnieszka Radwańska w półfinale miała ciężką przeprawę z Jamie Hampton, ale w całym turnieju nie straciła seta. W I secie meczu z Amerykanką obroniła piłkę setową (podwójny błąd rywalki) i wygrała w dwóch tie breakach. Wcześniej krakowianka oddała po cztery gemy Grecie Arn i Simonie Halep oraz sześć Jelenie Wiesninie. Wickmayer w półfinale pokonała Monę Barthel w tie breaku III seta, a wcześniej zwyciężyła Magdalenę Rybarikovą, Rominę Oprandi i rodaczkę Kirsten Flipkens.
Najwyżej rozstawiona Radwańska w Auckland wystąpiła po raz pierwszy i w 15. finale w WTA Tour zdobyła 11. tytuł. Dla Wickmayer był to dziewiąty finał w głównym cyklu i trzeci osiągnięty w Auckland w 2010 triumfowała po zwycięstwie nad Flavią Pennettą, a rok później w decydującym meczu uległa Grecie Arn. Bilans wszystkich jej finałów to teraz 3-6 (dwa tytuły w 2009 roku: w Estoril i Linzu).
W trwającym 97 minut spotkaniu doszło do zderzenia regularności, świetnej pracy w obronie i sprytu Radwańskiej z huraganowym atakiem niecierpliwej Wickmayer. Górą z tego starcia wyszła zmieniająca, mimo silnych podmuchów wiatru, z dużym czuciem tempo i rytm Polka, która miała większą kontrolę nad własnymi uderzeniami. Krakowianka zapisała na swoje konto ledwie trzy kończące uderzenia i popełniła 18 niewymuszonych błędów. Wickmayer naliczono 28 piłek wygranych bezpośrednio, ale jej licznik błędów własnych osiągnął liczbę 49. Radwańska miała problem z zamknięciem meczu - II partię, w której wróciła z 0:2, a zarazem mecz zamknęła za szóstą piłką mistrzowską. Polka w sumie zdobyła o 11 punktów więcej (73-62).
W gemie otwarcia I seta Wickmayer posłała dwa kończące uderzenia z forhendu i utrzymała podanie na sucho. Radwańska nie chciała być gorsza i pierwszego gema serwisowego rozpoczęła od forhendu po linii - krakowianka również nie straciła punktu. Pakując bekhend w siatkę Belgijka dała Polce trzy break pointy przy 1:1 i ta wykorzystała już pierwszego zaskakując rówieśniczkę z Lier wrzuceniem niskiej piłki pod nogi - nie czująca się komfortowo przy siatce Wickmayer nie wiedziała jak ma się zachować i nie wyszła jej próba zagrania stop woleja. W piątym gemie mistrzyni imprezy z 2010 roku obroniła dwa break pointy (drugiego bekhendem po taśmie).
Wickmayer poczuła moc i krosem bekhendowym wieńczącym długą wymianę odrobiła stratę przełamania w ósmym gemie. Po chwili Belgijka obroniła dwa break pointy (kros bekhendowy, wolej), by następnie wyrzucić dwie piłki poza kort. Radwańska zmarnowała pierwszego setbola w 10. gemie nie trafiając forhendu po linii, ale przy drugim krosa bekhendowego przestrzeliła Wickmayer. Tenisistka z Lier I seta zakończyła z 13 kończącymi uderzeniami, ale zrobiła 26 niewymuszonych błędów. Polce naliczono dwie piłki wygrane bezpośrednio (obie z forhendu) i 10 błędów własnych.
Na koniec pierwszego gema II seta Wickmayer popisała się kombinacją drop szota i loba, a w drugim gemie uzyskała przełamanie, po tym jak Radwańska wyrzuciła dwa forhendy z rzędu. Belgijka nie podwyższyła na 3:0, bo popełniła dwa podwójne błędy, w tym przy break poincie. Życia tenisistkom na korcie nie ułatwiał bardzo silny wiatr. Dwa efektowne kończące uderzenia (kros bekhendowy, forhend) dały Wickmayer utrzymanie podania w piątym gemie, w którym przy 40-30 zrobiła podwójny błąd. W szóstym gemie Radwańska wróciła z 15-30, a w siódmym pierwsze w meczu kończące uderzenie z bekhendu dało jej dwa break pointy. Świetną pracą w defensywie Polka poirytowała chcącą kończyć piłki jak najszybciej Belgijkę, która wpakowała forhend w siatkę.
W dziewiątym gemie ambitna Wickmayer obroniła cztery piłki meczowe (dwie kończącymi uderzeniami z forhendu) i efektownym bekhendem po linii wyszła na przewagę, przy której błąd popełniła Radwańska. W końcówce Belgijka była dużo bardziej regularna niż przez cały mecz, ale Polka przetrwała jej nawałnicę. W 10. gemie mistrzyni imprezy sprzed trzech lat forhendem obroniła piątą piłkę meczową. Radwańska odparła trzy break pointy, a przy szóstym meczbolu zagrała pięknego forhendowego slajsa, którym wybiła z uderzenia śmiało nacierającą Wickmayer. Mecz zakończył przestrzelony przez Belgijkę bekhend.
Odbierając puchar za zwycięstwo Radwańska stwierdziła, że ma nadzieję wrócić do Auckland za rok oraz, że nie mogła mieć lepszego początku sezonu w przygotowaniach do Australian Open. - Rozegrałam pięć dobrych meczów nie przegrywając seta, więc jestem gotowa do Australian Open. Chcę tam dojść przynajmniej do półfinału - powiedziała Polka. Komentując swój unikalny styl, w którym mieszając piłki rywalizuje z plejadą uderzających potężnie rywalek, dodała: - Nie mogę uderzać piłki tak ostro, ale zawsze próbuję znaleźć sposób, aby wygrać punkt.
Radwańska odniosła nad Wickmayer drugie zwycięstwo w trzecim meczu. W 2010 roku tenisistki rozegrały dramatyczny mecz w Bydgoszczy w ramach Pucharu Federacji - górą była Belgijka, która wróciła z 1:6, 0:3 i w tie breaku II seta obroniła trzy piłki meczowe. Rok później w III rundzie Rolanda Garrosa w dwóch setach lepsza była Polka.
Krakowianka teraz przeniesie się już do Australii, a konkretnie do Sydney, gdzie w rozpoczynającym się w niedzielę turnieju również będzie rozstawiona z numerem pierwszym (w I rundzie ma wolny los). Miesiąc otwierający sezon zwieńczy występem w wielkoszlemowym Australian Open, który rozpocznie się 14 stycznia.
ASB Classic, Auckland (Nowa Zelandia)
WTA International, kort twardy, pula nagród 235 tys. dolarów
sobota, 5 stycznia
finał gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska (Polska, 1) - Yanina Wickmayer (Belgia) 6:4, 6:4
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
ps.jak widać obiecała że przeczyta wszystkie.-))) Czytaj całość