Wimbledon: Tsonga i Murray o finał

Andy Murray i Jo-Wilfried Tsonga pokonali swoich ćwierćfinałowych rywali w czterech setach i zmierzą się ze sobą w walce o finał turnieju na kortach trawiastych Wimbledonu.

W IV rundzie Jo-Wilfried Tsonga pokonał Mardy'ego Fisha, ale w trakcie spotkania korzystał z pomocy fizjoterapeuty, bóle pleców nie rokowały dobrze. Ćwierćfinałowym rywalem francuskiego zawodnika był Philipp Kohlschreiber, który dotychczas stracił dwa sety, a pokonał m.in. pogromcę Rafaela Nadala - Lukáša Rosola oraz występującego z dziką kartą Briana Bakera. Tsonga i urodzony w Augsburgu tenisista grali ze sobą sześciokrotnie: Kohlschreiber zwyciężył tylko raz, w Düsseldorfie w 2009 roku, w pozostałych pojedynkach udało mu się wygrać zaledwie seta.

W całym meczu padło pięć przełamań, w tym trzy na korzyść Francuza, ale to nie było kluczem do zwycięstwa. W pierwszej i trzeciej partii Tsonga wygrał w tie breakach, choć w pierwszym prowadził już 6-1, ale rywal poderwał się do walki i zdobył cztery kolejne punkty. W drugim secie Kohlschreiber wykorzystał już pierwszego break pointa, Jo-Wilfried odrobił straty, ale kilka chwil później znów stracił podanie i Niemiec wyrównał stan meczu na 1:1. Po wygranym tie breaku do trzech, Tsonga w czwartej partii dopełnił dzieła, łatwo przełamując Kohlschreibera i tracąc zaledwie punkt przy swoim serwisie. W całym meczu Francuz zaserwował 17 asów i zanotował 43 uderzenia wygrywające przy 27 niewymuszonych błędach.

Będzie to czwarty wielkoszlemowy półfinał Jo-Wilfrieda Tsongi, dotychczas tylko raz udało mu się zwyciężyć i awansować do finału - w 2008 roku podczas Australian Open.

- Nie było dziś łatwo. Philipp grał bardzo dobrze i agresywnie. To był naprawdę ciężki mecz, więc jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się wygrać. Będzie to moja druga szansa na awans do finału Wimbledonu - powiedział szczęśliwy Francuz, który w ubiegłym sezonie przegrał w półfinale z Novakiem Djokoviciem. - Postaram się zagrać mój najlepszy tenis - dodał.

W ostatnim ćwierćfinale Andy Murray podejmował Davida Ferrera. Tenisiści w cyklu ATP mierzyli się na korcie dziesięć razy i podzielili się zwycięstwami po równo. Ich jedyny mecz w tym sezonie miał miejsce podczas Rolanda Garrosa, górą był Hiszpan w czterech setach. Tym razem Szkot się zrewanżował, ku uciesze publiczności, w dokładnie takim samym stosunku.

- Był to bardzo trudny, długi i wyrównany mecz. Po prostu zagrałem trochę lepiej od Davida. Znam go od dawna, jest niesamowicie pracowitym zawodnikiem, grającym dobrze na każdej nawierzchni. Był to naprawdę wielki mecz dla nas obu, gdybym przegrał czwartego seta, to w decydującej partii walka byłaby bardzo ciężka - powiedział szczęśliwy Szkot po meczu, który o swój pierwszy wimbledoński finał w karierze zmierzy się z Tsongą. - Muszę po prostu grać bardzo dobrze, żeby z nim wygrać. Będzie ciężko, bo ma naprawdę dobry serwis - powiedział Murray.

Szkot w całym meczu bardzo dobrze serwował, szczególnie w tie breaku w czwartej partii, łącznie zanotował 18 asów (przy sześciu Hiszpana). Zdobył 61 puntów po uderzeniach kończących, ale popełnił także 39 niewymuszonych błędów. Ferrer wykorzystał zaledwie dwie z 17 szans na przełamanie reprezentanta gospodarzy.

Dla Murraya to czwarty z rzędu półfinał Wimbledonu, ale jeszcze nigdy nie występował w finale przed własną publicznością. Z Tsongą grał siedem razy i pięć razy schodził z kortu zwycięsko, m.in. w 2010 roku w ćwierćfinale jedynego wielkoszlemowego turnieju rozgrywanego na kortach trawiastych.

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Źródło artykułu: