Jerzy Janowicz dla SportoweFakty.pl: Wiele się wokół mnie zmieniło

Jerzy Janowicz wygrał pierwszy mecz w zawodowej karierze na paryskich kortach im. Rolanda Garrosa i awansował do II rundy eliminacji. - Gil cały czas czuł presję - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

W tym artykule dowiesz się o:

Frederico Gil, rozstawiony w eliminacjach z numerem siódmym, był rywalem Jerzego Janowicza w meczu I rundy eliminacji wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. - Każdy rywal tu jest trudny, z nikim się nie gra łatwo, w końcu to czołowa dwusetka świata. Gil jest typowym przykładem zawodnika, który bardzo lubi korty ziemne - mówił po spotkaniu (7:5, 4:6, 6:2) portalowi SportoweFakty.pl Janowicz, który świadom był, jak ciężka przeprawa go czeka.

Jak walczyć z regularnym rywalem, który popełnia bardzo mało niewymuszonych błędów? - Spodziewałem się długich wymian, więc sam musiałem je skracać. Na przykład dropszoty, które pozbawiały rywala rytmu i nie dawały mu wejść w mecz. Musiałem przede wszystkim "trzymać" serwis i czekać na okazje na przełamanie - komentował Janowicz.

Taktyka ta odniosła zamierzony skutek. We własnych gemach serwisowych Polak był w zasadzie niezagrożony, a sam kilkukrotnie zaistniał przy podaniu przeciwnika. Dropszoty funkcjonowały doskonale i Janowicz posłał ich w spotkaniu ponad 20, często karcąc stojącego daleko za linią końcową rywala.

W II secie Gil zdołał jednak wywalczyć decydującego breaka, który dał mu zwycięstwo w partii. Łodzianin krótko skomentował taki obrót spraw na korcie: - Nic złego nie zrobiłem, grałem dokładnie tak samo jak w całym pierwszym i drugim secie, serwowałem tak samo dobrze. Wyszły mu trzy niewiarygodne returny, potem starałem się odrobić straty, ale się nie udało. Nie utrzymałem serwisu, zapomniałem od razu o tym secie i przystąpiłem do walki od nowa w ostatniej partii.

Kluczem do zwycięstwa w meczu I rundy eliminacji było żelazne realizowanie taktyki przez Janowicza. Cały czas agresywny, nawet kosztem kilku błędów, łodzianin próbował za wszelką cenę atakować rywala: - Widać było cały czas, że rywal czuje presję. Wiedział, że jeśli go przełamię, to będzie miał problemy z odrobieniem strat. Starałem się ciągle go naciskać i w końcu nie wytrzymał.

Jak polski tenisista zapatruje się na szanse występu w turnieju głównym? - W zeszłym roku nie czułem się najlepiej. Moim zdaniem grałem bardzo słabo, wręcz tragicznie. W tym sezonie dużo się wokół mnie zmieniło: nowy trener od przygotowania fizycznego, nowe rakiety. Na początku sezonu gra mi się naprawdę nieźle.

Robert Pałuba
z Paryża
@rob_pal

Źródło artykułu: