Dla Polki był to piąty wielkoszlemowy ćwierćfinał, trzeci osiągnięty w Melbourne (2008, 2011), półfinał ciągle okazuje się dla niej nieosiągalny. Krakowianka ewidentnie nie wytrzymała trudów tej konfrontacji fizycznie i była wyjątkowo nieskuteczna (31 niewymuszonych błędów - w drodze do ćwierćfinału w sumie zrobiła ich niewiele ponad 30- przy 16 kończących uderzeniach to mała katastrofa). Był to najsłabszy mecz Azarenki w tym roku (38 błędów własnych, w czterech wcześniejszych meczach w sumie nieco ponad 60), lecz siła mięśni pozwoliła Białorusince przetrwać kryzys. To drugie w sezonie zwycięstwo urodzonej w Mińsku tenisistki nad Radwańską (w Sydney zwyciężyła w półfinale i później sięgnęła po tytuł) i ósme w karierze (bilans 8-3). W swoim pierwszym półfinale Australian Open i jednocześnie w drugim w karierze wielkoszlemowym (Wimbledon 2011) Białorusinka spotka się z Kim Clijsters lub Karoliną Woźniacką.
Gdy Radwańska nerwowego I seta wygrała w sposób bezdyskusyjny w tie breaku wydawało się, że to ona będzie nadawać ton wydarzeniom na korcie. Początek II seta i nerwowa Azarenka wymachuje bezradnie rękami na korcie, lecz krakowianka pasywną grą, coraz częstszymi odgrywaniem piłek na połowę kortu pozwoliła złapać rywalce wiatr w żagla. Białorusinka mogła grać to co najbardziej lubi, czyli zamiatać bekhendem z miejsca. Skoro z drugiej strony nadlatywały baloniki to urodzona w Mińsku tenisistka mogła też szaleć przy siatce, czego zazwyczaj nie robi (21 z 26 punktów). Radwańska miała gigantyczny problem z serwisem i Azarenka, która tylko w I secie wzięła przykład z rywalki i poddała się tej serwisowej słabości, niszczyła ją returnem. Isia kompletnie straciła koncepcję gry i słabnąc w oczach do końca nie była w stanie przeciwstawić się nie grającej porywającego meczu urodzonej w Mińsku rywalce.
W gemie otwarcia I seta Azarenka przełamała Radwańską potężnym krosem bekhendowym. W drugim gemie Białorusinka dostała kilka piłek na połowę kortu, co skrzętnie wykorzystała i prowadziła 40-0, lecz Polka szybko wyciągnęła wnioski i zaczęła posyłać głębokie, mocno rotowane piłki (szkoda, że tak grała tylko w I secie). Górą ostatecznie była Azarenka, ale po grze na przewagi (ostatni punkt drop-szotem). W trzecim gemie Isia pewnie utrzymała podanie odpłacając się rywalce pięknym za nadobne i kończąc drop-szotem bekhendowym. W czwartym gemie triumfatorka z Sydney nie wykorzystała prowadzenia 30-0 i Radwańska zaliczyła przełamanie powrotne popisując się po drodze bajecznym drop-szotem i znakomitym odebraniem drajw-woleja, po którym Białorusinka wpakowała smecza w siatkę. W piątym gemie urodzona w Mińsku 22-latka znów odebrała podanie krakowiance, która odparła dwa break pointy, ale przy trzecim popełniła prosty błąd forhendowy. Seria przełamań nie chciała się skończyć, w piątym gemie Radwańska parę razy poruszała po korcie Azarenkę mieszając uderzenia po linii i po krosie (a Białorusinka musząc grać w pełnym biegu często popełnia błędy) i odebrała jej podanie.
W siódmym gemie mistrzyni turnieju w Sydney bekhendem wymuszającym błąd zaliczyła kolejne przełamanie. Po ponownym odrobieniu straty Isia w dziewiątym gemie utrzymała podanie popisując się ładną kombinacją slajsa bekhendowego i krosa forhendowego, na którą dała się nabrać rywalka i wyrzuciła forhend. Na koniec gema Azarenka przestrzeliła woleja grając go w pełnym biegu i Radwańska z 3:4 wyszła na 5:4. Serwująca by pozostać w secie urodzona w Mińsku tenisistka po długiej przerwie wygrała swój serwis i to na sucho. Nie mogło być inaczej i po dwóch kolejnych przełamaniach (podającej przy 6:5 Azarence na nic się zdało doprowadzenie do równowagi z 0-40) o losach seta zadecydował tie break. W nim gra Białorusinka kompletnie się załamała, po trzech jej błędach Radwańska poczuła, że moc jest z nią i bekhendem wzdłuż linii oraz asem objęła komfortowe prowadzenie 5-0. Podwójny błąd oraz przestrzelony przez rywalkę bekhend dały Polce miażdżące zwycięstwo w tej dogrywce. Wydawało się, że Isia pójdzie za ciosem, lecz stało się coś zgoła odmiennego. Ach ten kobiecy tenis, chciało by się rzec. Czasem go kochamy, a czasem nienawidzimy.
Po utrzymaniu podania w pierwszym gemie II seta Azarenka przełamała Radwańską, która nie wykorzystała prowadzenia 30-0. Białorusinki nie zdeprymowało niesamowite odegranie przez Polkę jej drop-szota i posłała dwa potężne returny bekhendowe. Łatwym gemem serwisowym (Isia zaskoczona bekhendem wzdłuż linii) urodzona w Mińsku tenisistka podwyższyła 3:0. Zdeprymowana bekhendowym returnem rywalki Radwańska w czwartym gemie przy break poincie zrobiła podwójny błąd. W piątym gemie Azarenka wróciła z 0-30 i pewnie zmierzała po seta. W szóstym gemie krakowianka popełniła dwa podwójne błędy i Białorusinka wykorzystując drugą piłkę setową zakończyła tę partię.
Po przegraniu siedmiu gemów z rzędu Radwańska utrzymała podanie w drugim gemie III seta nie dając się skruszyć (niestety to już były jej ostatnie podrygi) po dwóch zabójczych returnach rywalki. W czwartym gemie Azarenka zaliczyła przełamanie popisując się znakomitym przejściem z defensywy do ataku i kończąc wymianę przy siatce (na raty, ale skutecznie). W piątym gemie Białorusinka robiąc dwa podwójne błędy pomogła Polce w odrobieniu straty, krakowianka wyczuwając swoją szansę popisała się efektownym bekhendem wzdłuż linii. Co bardziej zagorzali fani Isi pewnie zaczynali się już modlić o powrót serwisu, lecz ten nie chciał powrócić. W szóstym gemie krakowianka zrobiła kilka prostych błędów i została przełamana. W siódmym gemie Azarenka obroniła dwa break pointy i prowadziła 5:2. Rozluźniona Białorusinka w ósmym gemie bekhendowym wymuszającym błąd uzyskała dwie piłki meczowe. Pierwszą Radwańska obroniła krosem bekhendowym, lecz przy drugiej Białorusinka returnem bekhendowym sprowadziła ją do frontalnej defensywy i po dwóch godzinach i jednej minucie awans do półfinału przypieczętowała smeczem.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 26 mln dol. austr.
wtorek, 24 stycznia
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Wiktoria Azarenka (Białoruś, 3) - Agnieszka Radwańska (Polska, 8) 6:7(0), 6:0, 6:2
Można sie wtedy zbudo Czytaj całość