Andre Agassi, 41 lat, mistrz olimpijski z Atlanty (foto EPA)
Wszystkie te elementy sprawiają, że książkę czyta się jednym tchem.
« Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że wszystko obraca się wokół tenisa, którego szczerze nienawidzę ».
Czy można być w czym najlepszym na świecie, wygrywać turnieje wielkoszlemowe, być liderem rankingu, jednym z najlepszych zawodników w historii i jednocześnie szczerze tego nienawidzić?
Nienawiść ta wpędziła Agassiego w depresję i sprawiła, że od najmłodszych lat chciał porzucić sport, jednak... nie potrafił. Kochał tenis, jednocześnie szczerze go nienawidząc. Nie potrafił robić nic innego. Jego przeznaczeniem było grać i wygrywać.
Poznajemy Andre w momencie, w którym walczy sam ze sobą: przejść na sportową emeryturę czy udowodnić, że jeszcze jest się czegoś wart? Jednak już kilkanaście stron później dowiadujemy się, co doprowadziło do tak wielkiej nienawiści do sportu: niespełnione ambicje ojca, Emanoula.
Młody Andre stał się ostatnią nadzieją na wielki tenisowy talent. Zmuszając go do najcięższych treningów od najmłodszych lat, zabraniając innych rozrywek, budując na podwórku kort tenisowy i tworząc największy koszmar syna - maszynę do wyrzucania piłek, nazywaną przez młodego Agassiego "smokiem", całkowicie zniszczył jego dzieciństwo, jednocześnie niedoceniając nawet największych sukcesów syna.
« Mama opowiadała mi, że gdy jeszcze byłem w kojcu, ojciec zawieszał instalacje z piłek tenisowych nad moją głową i zachęcał, żebym walił w nie rakietką do ping-ponga przytwierdzoną do rączki. Kiedy skończyłem trzy lata, podarował mi odpiłowaną rakietę i powiedział, żebym walił we wszystko, na co mi przyjdzie ochota. Wyspecjalizowałem się w strzałach z solniczek. Spodobało mi się serwowanie nimi przez zamknięte okna. Asem serwisowym unieszkodliwiłem psa ».
Wysłany do akademii Bollettieriego, z dala od rodziny, mając na uwadze niemal więzienne zasady, Agassi robił wszystko, aby zostać wyrzuconym ze szkoły. Kolczyk w uchu, przefarbowane włosy, irokez, dziwaczne stroje i coraz większe wybryki przyniosły jednak odwrotny efekt: jeszcze cięższe treningi w wielkiej "sali tortur". Niemożliwość przeciwstawienia się swojemu ojcu doprowadziła go w końcu do perfekcji. Tylko zwycięstwa mogły złagodzić ciężki charakter.
Pierwsze sukcesy to jednak nie koniec, a dopiero początek ciężkiego życia. Każdy sukces rodzi coraz więcej wątpliwości i bólu, również tego fizycznego. Agassi urodził się bowiem z zesztywniającym zapaleniem stawów kręgosłupa (ostatni kręg oddzielił się od pozostałych). Właśnie to jest powodem spania na podłodze i uzależnienia od zastrzyków z kortyzonu, dających niesamowitą ulgę, na pewien czas zmniejszających niewyobrażalny ból.
Momenty zwątpienia po niewytłumaczalnych porażkach, niepewność również po zwycięstwach. Wiele meczów Agassi przegrywał tylko w psychice. W swojej autobiografii idealnie opisuje każde znaczące spotkanie, wszystkie towarzyszące temu emocje, szereg wątpliwości, negatywne myślenie, gwałtowne reakcje na krytykę.
« Nienawidzę tenisa bardziej niż kiedykolwiek - ale siebie jeszcze bardziej. Tłumaczę sobie: Cóż więc z tego, że nienawidzisz tenisa? Kogo to obchodzi? Wszyscy ludzie, wszyscy, którzy nienawidzą swojej pracy, i tak ją wykonują. Może chodzi o to, by robić to, czego się nienawidzi, wykonywać starannie i z radością tego typu pracę. Nienawidzisz tenisa, tak? Możesz sobie nienawidzić, ile chcesz. Musisz go jednak szanować - podobnie jak siebie ».
Dokładnie pokazuje czytelnikowi wszystko, co działo się zarówno na korcie, jak i poza nim. Długie opisy mogą wydawać się męczące i nudne, kryją w sobie jednak odpowiedzi na dręczące kibiców pytania. Agassi wielu meczów wygrać po prostu nie chciał. Chciał zrobić na złość kibicom, dziennikarzom, swojemu ojcu, ale i sobie. Pragnął zniszczyć swoją karierę, przyjmując narkotyki, dające mu wolność i ulgę, odciągające od ciągłego stresu i presji. Na szczęście, w pewnym momencie swojego życia spotkał na swojej drodze Gila Reyesa - przyjaciela, ochroniarza, trenera, ale przede wszystkim osobę, która stała się dla niego prawdziwym ojcem.
« Poza dreszczykiem emocji związanym z przyjmowaniem narkotyków, czerpię niezaprzeczalną satysfakcję ze szkodzenia sobie i skracania kariery. (...) Po dwóch dniach na haju, bez snu wyglądam jak obcy (...) Piszę list do ATP. Jest to pismo wypełnione kłamstwami przeplatanymi okruchami prawdy. Przyznaję, że mam ślady narkotyków w organizmie - ale zapewniam ich, że nie przyjmowałem ich świadomie.(...) Piszę, że ostatnio przypadkowo napiłem się napoju nafaszerowanego amfą, nieświadomie przyjmując narkotyk. Piszę, że myślałem, iż się czymś zatrułem, a kiedy się zorientowałem, wydawało mi się, że narkotyk szybko zniknie z mego organizmu... »
Co ciekawe, Agassi z rozbrajającą szczerością przyznaje, że dawniej nienawidził Wimbledonu z całego serca. « Piłka nie chce się dobrze odbijać, w ogóle się nie odbija, ponieważ trawa to nie trawa, ale lodowisko posmarowane wazeliną ». Turniej, który przyniósł mu pierwszy znaczący i najbardziej zaskakujący sukces, był jego największym koszmarem i każdego roku robił wszystko, aby w nim nie wystąpić.
Agassi opowiada również wiele o swoim życiu prywatnym: nieudanym związku z aktorką i modelką Brooke Shields oraz o małżeństwie ze Stefanie Graff - mistrzynią tenisową, której przedstawiać nikomu nie trzeba. Zakochany w niemieckiej zawodniczce od pierwszego momentu, gdy zobaczył ją w telewizji, wreszcie dopiął swojego celu i ożenił się z nią, zamieszczając w swojej autobiografii również wiele anegdot o niej i ich dzieciach (jak ta o swojej nieudanej karierze "fryzjerskiej").
Książka może być jednak problemem dla osób preferujących łagodny język. Wiele przekleństw i wyzwisk kierowanych w stronę innych, znienawidzonych zawodników oraz krytyczne spojrzenie na życie i pojawiające się w książce używki mogą odstraszyć najmłodszych fanów od sportu, jednak jednocześnie zobrazować prawdziwe życie sportowca. Biały sport bowiem to nie tylko wielkie sukcesy, sława i bogactwo, ale również trwały uszczerbek na zdrowiu, wyczerpujące treningi, ciągła presja i brak możliwości realizacji innych marzeń. Zadziwiająca metamorfoza Agassiego, a przede wszystkim niewyobrażalna szczerość sprawiają, że Open jest pozycją obowiązkową nawet dla nielubiącego czytać fana sportu.
Andre Agassi, Open. Autobiografia tenisisty; polskie wydanie: Bukowy Las, 2011, tłum. Jarosław Rybski; twarda okładka, 456 stron; 51,49 pln
Twitter: @Anita_22_05