Finały ATP World Tour: Polscy debliści nie wierzą w wycofanie się Melzera

Porażka z goniącymi ich w rankingu rywalami nie ułatwia Marcinowi Matkowskiemu i Mariuszowi Fyrstenbergowi drogi do Masters. Jean-Julien Rojer i Eric Butorac w wypadku dotarcia w Walencji do finału wyprzedzą Polaków na ósmym miejscu klasyfikacji debli.

W Masters (Finały ATP World Tour, 20-27 listopada w Londynie) zagra właśnie osiem ekip. Matkowski i Fyrstenberg mają szansę na piąty w karierze występ wśród najlepszych. Skład turnieju zostanie skompletowany w przyszłym tygodniu, w Paryżu-Bercy. - Tak naprawdę zostało jedno wolne miejsce - mówi portalowi SportoweFakty.pl Matkowski. - Wciąż walczymy z Butorakiem i Rojerem - zapewnia.

- Ciężko powiedzieć czy to dobrze, czy źle, że trafiliśmy tutaj w I rundzie akurat na tych rywali - powiedział Fyrstenberg. - Jako, że mieliśmy nad nimi przewagę punktową, to raczej źle. Myślę jednak, że wciąż mamy od nich bardziej komfortową sytuację. Bo to oni muszą nas ścigać. My będziemy obserwować przebieg wydarzeń - mówi warszawianin. - I koncentrować się na Paryżu - dodaje Matkowski.

Na nieprzystającym do standardów ATP - według Radosława Szymanika, trenera naszych deblistów - korcie nr 1, Matkowski i Fyrstenberg (rozstawieni z nr. 2) przegrali z Rojerem i Butorakiem 5:7, 4:6. - Chcieliśmy zaprezentować się tutaj jak najlepiej; to był ważny mecz: gdybyśmy wygrali, mielibyśmy w sumie komfortową sytuację - powiedział Matkowski.

Szymanik: - Zwycięstwo byłoby idealne. Porażka wiele zmienia. Jeżeli Butorac i Rojer są w stanie tutaj dojść daleko, to finał w Paryżu może być za mało. Dopóki Mariusz z Marcinem mają przewagę punktową, trzeba pilnować przeciwników i robić przynajmniej to samo lub rundę więcej. Dzisiaj można było mocno skoczyć i wypracować sobie bezpieczną przewagę, ale stało się inaczej.

Rywali za postawę w środę komplementował Fyrstenberg: - Nie wykorzystaliśmy szans na początku pierwszego seta i to się na nas zemściło. Bardzo dobrze returnowali i grali na siatce. Nie byliśmy w stanie się do nich dobrać, bo posyłali bardzo głębokie woleje. Matkowski: - Zagrali dobre spotkanie, my słabsze. Choć zadecydowały tylko dwa breaki, to wygrali zasłużenie, bo byli lepsi.

Szymanik: - Byłoby inaczej, gdyby nasi skonsumowali pierwsze break pointy. Tamci byli pod presją, mogło potoczyć się w drugą stronę. Oni obronili break pointy, wyszli z ciężkiej sytuacji, naszym się nie udało w końcówce seta i rywali dostali wiatr w żagle. W drugim secie to nasi, dwa razy przy serwisie Mariusza, wychodzili z ciężkiej sytuacji 15-40, z której wybronili się serwisami. Rywale zdecydowanie lepiej returnowali, wywierali większą presję na drugim serwisie. W tym upatrywałbym klucz do zwycięstwa.

Melzer zagra w Londynie?

Ani zawodnicy, ani ich szkoleniowiec nie wierzą w wycofanie się z Masters Jürgena Melzera (z powodu kontuzji zrezygnował ostatnio z turnieju w Bercy), co zwolniłoby miejsce dla kolejnego debla na liście rankingowej. - Nie patrzymy na Melzera. Nie rozmawialiśmy z nim, ale nie liczymy na to, że nie będzie grał. Moim zdaniem wystąpi - mówi Matkowski.

Według Szymanika austriacki tenisista będzie robił wszystko, by wykurować się na Masters. - A to ze względu na swojego partnera - tłumaczy gdański trener. - Nie jestem wróżką, ale w zeszłym roku była sytuacja podobna: Petzschner miał skręconą nogę, leczył się i wyleczył właśnie na Masters.

Komentarze (0)