Wimbledon: López obronił dwa meczbole i pokonał Kubota

IV runda wciąż najlepszym wielkoszlemowym wynikiem Łukasza Kubota. W walce o ćwierćfinał Wimbledonu znakomicie grający lubinianin nie wykorzystał dwóch meczboli i uległ w pięciu setach Feliciano Lópezowi (6:3, 7:6[5], 6:7[7], 5:7, 5:7 w 4h18').


Łukasz Kubot, 29 lat, lubinianin, dwukrotnie grał o ćwierćfinał w Wielkim Szlemie (foto EPA)

Szacunek dla Kubota, najlepszego polskiego tenisisty od czasów Fibaka, który jako ostatni biało-czerwony (nie licząc pań, czyli Agnieszki Radwańskiej) grał w wielkoszlemowym ćwierćfinale (1980). W pasjonującym meczu z Lópezem (w środę spotka się z Andym Murrayem) prowadził 2-0 w setach i w tie breaku trzeciej partii miał dwie piłki na zakończenie spotkania: przy pierwszej, po swoim drugim serwisie, pospieszył się na siatkę i został szybko minięty; za chwilę López popełnił błąd i była druga okazja, przy serwisie Hiszpana, kiedy mimo znakomitych manewrów w obronie Kubot znów został zaskoczony przez rywala.

Kubot: Przegrałem najważniejszy mecz w życiu

Wielki tenis na korcie nr 3, w roli głównej występuje Kubot, odcinek drugi. Po podzielonej na dwa dni batalii z Monfilsem przyszedł czas na spektakl z Lópezem. Spektakl inny niż wszystkie inne. Pięć gwiazdek na pięć, szóstka do dziennika, Oscar za widowisko. "Piękny Feliciano" został przyćmiony przez pięknego Kubota, który mimo niewykorzystanych w trzecim secie okazji na życiowy rezultat (i tak go w Wimbledonie osiągnął) walczył dalej o sukces dla całego polskiego tenisa. Po niesztampowej Radwańskiej świat dowiaduje się, że znad Wisły wypłynął także Kubot, tenisista do niedawna "ledwie" efektowny, a teraz także piekielnie skuteczny (80 wygrywających uderzeń przy 27 niewymuszonych błędach). Radość wlewana w serca polskich fanów z każdym każdym asem, zwycięskim wolejem i minięciem pozostanie, choć okrutny los dorzucił do tej słodyczy ziarno goryczy.

CZYTAJ: Williams wyeliminowane z Wimbledonu

Oczyma wyobraźni już widać było ćwierćfinał Kubot-Murray. A może to Polak nie dopuściłby do pierwszego od 75 lat brytyjskiego triumfu w Wimbledonie? W najsłynniejszym turnieju świata, w najstarszych mistrzostwach tenisowych sukces znaczy więcej niż gdziekolwiek indziej. Ale do sukcesu potrzeba czasami nieco szczęścia. López, zrazu oszołomiony niesamowitą ofensywą Kubota (w sumie 97 razy przy siatce, gdzie zdobył 54 punkty), wyrównał stan setów chwilę po tym, jak piłka podskoczyła na taśmie, dezorientując polskiego kwalifikanta. Ten, choć przegrał od stanu 0-2, dumny może być ze swojej gry (zbiera sobie coraz więcej podekscytowanych fanów), skuteczności i konsekwencji, która jednak w pewnych momentach być może powiodła go na zgubę.

I i II SET Zadziałała także specyfika Wielkiego Szlema. W innym turnieju dwa bliskie perfekcji sety (szczególnie pierwszy) dałyby Kubotowi zwycięstwo ze znaczkiem jakości. Wyraźnie, po trzech godzinach walki ciało nie reagowało już na rozkazy tak jak na początku, kiedy lubinianin prezentował się jak heros z greckiej mitologii: także dzięki fatalnemu gemowi otwarcia Lópeza (ani jednego pierwszego serwisu i dwa podwójne błędy), Kubot grał ośmielony, pewny (dwa mijające returny, as przy setbolu!), zadziwiał fantazją swojego firmowego woleja z gatunku "palce lizać". Muzyka nie zmieniła się w drugiej partii i nawet jeśli Łukasz nie potrafił zamknąć seta serwisem (przełamanie przy 4:4 - co za pragmatyzm), dał popis w tie breaku: przebiegł całą szerokość kortu do drop-woleja, by posłać kolejny passing shot obok coraz bardziej skonsternowanego Lópeza.

Hiszpan dopiero w szóstym gemie drugiego seta potrafił doprowadzić do równowagi przy podaniu znakomicie w tym elemencie dysponowanego Kubota (w sumie 27 asów, o jednego więcej zanotował López, specjalista w fachu). Pierwszy break point dla gracza z Toledo pojawił się wtedy, gdy był o włos od przegrania drugiego seta: po dłuższej wymianie (za taką można uznać liczącą osiem uderzeń) serwujący przy 5:4 Kubot nie "złapał" woleja, by chwilę potem posłać w aut straszny forhend z linii kara serwisowego. Feliciano wył, jakby zrzucił z siebie wielki kamień. Ale tie breaka drugiego seta przegrał.

III SET "Dogrywka" w partii trzeciej doszła do skutku, bo wcześniej jedynymi szansami na przełamanie były trzy obronione przez Kubota break pointy na otwarcie. W dodatkowej rozgrywce lubinianin prowadził 3:1 i sędzia już naliczył mu kolejny punkt serwisowy, ale skrzywdzony López słusznie upomniał się o sprawdzenie śladu. Feli zgarnął w sumie cztery z rzędu piłki, ale wtedy Kubot posłał asa, winnera z forhendu, a Hiszpan popełnił podwójny błąd serwisowy: na tablicy 6-5 i pierwsza szansa meczowa przy własnym podaniu. Kubot może nie musiał po drugim serwisie biec bez zastanowienia pod siatką, ale wybrał to, czemu był dotąd wierny i co się najczęściej sprawdzało. Przy 7-6 ryzykował z kolei López: atakował rywala dotąd, aż Kubot został zmuszony do błędu. Tak blisko ćwierćfinału Wielkiego Szlema nie był żaden Polak od trzech dekad.

IV SET Do tie breaków mogło dojść także w partiach czwartej i piątej, ale - niestety - w obu przypadkach Kubot przegrywał serwis przy 5:6. W tej sytuacji był jak Mahut w legendarnym meczu z Isnerem: podawał, by utrzymać się w meczu. W secie czwartym Kubot po ładnym winnerze z forhendu przełamał Lópeza na 4:3, ale tę przewagę bardzo szybko stracił. Potem miał znakomite trzy okazje na 6:5 i serwis, ale wtedy popis dał Hiszpan (serw&wolej i as), a przy ostatnim break poincie mimo znakomitego returnu Kubot pogrążył się niewymuszonym błędem. Za chwilę przyszedł feralny gem, który dał Lópezowi 2-2 w setach...

V SET W decydującej partii (ta sama kolejność serwowania) Kubot znów mógł mieć 4:3 z przełamaniem, ale jedynego w secie break pointa nie mógł wykorzystać (as Lópeza). Wygrany do zera gem serwisowy na 5:5, po 4h11' walki, dał wielką nadzieję, że batalia nie skończy się szybko. Ale gdy lubinanin znów podawał, otrzymał pod siatką mocną piłkę na rakietę i zrobiło się 0-40... Pierwsze dwa meczbole obronił bardzo efektownie, przy trzecim natomiast Lópezowi wystarczyło trafić w kort returnem.

The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)

Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu 10,46 mln funtów

poniedziałek, 27 czerwca

IV runda (1/8 finału):

Feliciano López
(Hiszpania)
3:6, 6:7(5), 7:6(7), 7:5, 7:5
Łukasz Kubot
(Polska, Q)
statystyki
28
asy
27
6
podwójne błędy serwisowe
8
80
uderzenia wygrywające
80
20
niewymuszone błędy
27
53%
skuteczność 1. serwisu
69%
75/94
punkty z 1. serwisu
95/127
28/44
skuteczność pod siatką
54/97
4/10
wykorzystane break pointy
3/8
181 (116/65)
suma punktów (serwis/odbiór)
180 (119/61)
czas gry: 4:18 godz.

Wyniki i program turnieju

Źródło artykułu: