Na Li, 29 lat, w finale Aussie Open uległa Clijsters (foto EPA)
Pierwszy półfinał rozpoczął się tuż po godzinie 14. na korcie Philippe Chatrier. Obie panie swoje pojedynki ćwierćfinałowe rozgrywały w środę, ale nie można było mówić o wielkim zmęczeniu, bo oba mecze zakończyły się w dwóch setach. Niewątpliwą faworytką była rozstawiona z numerem 7. Szarapowa, która przed Roland Garros zwyciężyła w Rzymie. Warunki w Paryżu były ciężkie: zawodniczkom przeszkadzał silny wiatr.
CZYTAJ: Perfekcyjna Schiavone zatrzymała Bartoli i ponownie zagra w finale
Początek meczu był bardzo pomyślny dla Chinki. W trakcie trzech pierwszych gemów zanotowała 9 bezpośrednio wygranych piłek. Już na początku dostała szansę od Szarapowej na przełamanie: wykorzystała drugą kończącym bekhendem. Później Na lekko zwolniła, Rosjanka zaczęła dochodzić do głosu, ale częściej popełniała błędy. Od stanu 4:2 aż do 6:4 nastąpiły kolejno cztery przełamania. Li wykorzystała pierwszą piłkę setową dzięki niewymuszonemu błędowi z forhendu Szarapowej.
W drugim secie gra potoczyła się podobnie, jak w pierwszej partii, ale to Szarapowa wyszła na 4:2. Od tej pory Chinka wygrała 3 gemy z rzędu, Rosjanka zdołała jeszcze wyrównać stan na 5:5 i od tego momentu zdobyła już tylko jeden punkt.
O ile w pierwszym secie dominacja Na nie podlegała dyskusji, bo Rosjanka tylko od czasu do czasu narzucała swój rytm, to w drugiej odsłonie Szarapowa grała znacznie lepiej, popełniała mniej błędów w wymianach, ale jej największą bolączką stał się serwis. Na odrobiła stratę przełamania, bo Rosjanka dwukrotnie zanotowała podwójny błąd serwisowy i dokładnie to samo stało się w ostatnim gemie przy piłce meczowej. Ogólnie w całym meczu zrobiła ich aż 10, miała tylko 12 kończących uderzeń i 28 niewymuszonych błędów. Jest to niewielka liczba, jeśli pamiętamy o tym, że w spotkaniu z Agnieszką Radwańską Rosjanka zanotowała 47 wygrywających uderzeń. Na kończyła więcej wymian, ale także mniej się myliła. Łącznie wygrała 77 punktów, przy 66 Szarapowej.