Bohaterki sezonu WTA: Karolina Woźniacka

Karolina Woźniacka to bezsprzecznie jedna z największych bohaterek sezonu 2010. Sympatyczna blondynka zdobyła sześć tytułów i została 20. w historii liderką rankingu WTA.

W tym artykule dowiesz się o:

Można powiedzieć, że wykorzystała sprzyjający splot okoliczności: kontuzje sióstr Williams i Kim Clijsters oraz nierówną formę zawodniczek z czołówki. Można psioczyć, że nie wygrała żadnego wielkoszlemowego turnieju, ba w tym roku nie doszła nawet do finału. Ale wywalczyła tych sześć tytułów i absolutnie zasłużyła sobie na pozycję liderki na zakończenie sezonu.

Pięć trofeów Dunka wywalczyła w drugiej części sezonu, gdy nie było na nią mocnych w Kopenhadze, Montrealu, New Haven, Tokio i Pekinie. Na osiem ostatnich turniejów w sześciu grała w finale wygrywając w tym czasie 32 z 36 spotkań. Poza tym Karolina triumfowała jeszcze w kwietniu w Ponte Vedra Beach. W całym sezonie rozegrała 22 turnieje w 10 dochodząc co najmniej do półfinału. Rok zamknęła bilansem spotkań 62-17.

Karolina to urocza blondynka o płomiennym uśmiechu, niezwykle kontaktowa, przyciągająca do siebie kibiców strojem i zachowaniem na korcie. Bardzo łatwo budować na niej marketingową stronę kobiecych rozgrywek, można mieć pewność że tak opakowany produkt łatwo się sprzeda. Czegoś jednak tej Karolinie brak, a tym czymś jest tenisowy błysk. Jej tenis to rozgrywanie dużej liczby turniejów w sezonie i gromadzenie punktów, regularność, zamęczanie rywalek. Na pewno jeśli chodzi o strategię gry jest lepsza od Jeleny Janković, do której porównywana jest Dunka jeśli chodzi o sposób rozgrywania wymian. Jest zawodniczką stabilną w przeciwieństwie do Dinary Safiny i Any Ivanović, które miewają wzloty i upadki. Z wyżej wymienionymi łączy ją siła fizyczna, ale w jej przypadku to piorunująca praca nóg, a nie polowanie na kończące uderzenia, czyli podobnie jak u Janković.

Numer jeden kobiecych rozgrywek to zawsze był ogromny splendor, szacunek kibiców, uznanie sponsorów, wielka sława. Wszyscy jednak wiemy co się działo z trzema ostatnimi liderkami Ivanović, Janković i Safiną. Jakie będą losy Woźniackiej, która ma dopiero 20 lat i już jest na szczycie notowania? Czy mając tak ubogi repertuar zagrań i opierając swój tenis jedynie na żelaznej konsekwencji i niespotykanej wcześniej regularności może zdominować kobiece rozgrywki na lata? Pokaże to sezon 2011, w którym będzie miała do obrony mnóstwo punktów. Jak wiadomo zawsze jest łatwiej atakować niż później to obronić. Czy Dunka faktycznie okaże się tenisistkę o tak mocnej konstrukcji psychicznej, za jaką uchodzi? Agnieszka Radwańska też uchodziła za twardą jak skała i dopiero, gdy znalazła się w światowej czołówce i musiała się bronić przed naporem marzących o tym samym tenisistek okazało się, że i krakowianka nie do końca była w stanie sobie poradzić sobie z presją kibiców i sprostać także własnym oczekiwaniom.

Nie jest tak błyskotliwa jak Francesca Schiavone, nie ma tak wiele wariantów rozegrania punktu jak Kim Clijsters, notuje niewiele kończących uderzeń, ale nikt nie powiedział, że tytuły wielkoszlemowe zdobywa się tylko geniuszem, fantazją, techniką, przebojowością. Tenis Woźniackiej to ciężka, mozolna, wręcz mrówcza praca, która doprowadziła ją na sam szczyt rankingu. Czy taka tytaniczna, nastawiona na przygotowanie atletyczne harówka może dać wielkoszlemowy tytuł? Dunka zrobi wszystko by udowodnić, że i taki nie porywający, ale zabójczo skuteczny tenis może dać miejsce w panteonie sław.

Komentarze (0)