ATP Sankt Petersburg: Tursunow odprawił Przysiężnego

Rosjanin Dmitrij Tursunow (ATP 264) mimo problemów na początku zaprezentował się solidniej od Michała Przysiężnego (ATP 91), wygrywając z Polakiem (3:6, 6:3, 6:2 w 1h26') mecz I rundy turnieju w Sankt Petersburgu.

Gdzieś to już było: we wrześniu w Rydze Przysiężny znakomicie zaczął pojedynek z Ernestsem Gulbisem, by w mało wytłumaczalny sposób zgubić koncentrację. Bo widząc jak łatwo przychodzi "Ołówkowi" serwowanie przy którym rywale mogą tylko skwasić minę i wzruszyć ramionami, pada pytanie: dlaczego nie dłużej?

Łukasz Kubot we wtorek się przełamał, jego młodszy kompan z kadry narodowej jeszcze na to poczeka. Oby nie za długo, bo rok temu o tej porze wzbogacał się o kolejne premie punktowe, których ważność po 52 tygodniach ginie, a wraz z tym spada nazwisko na liście rankingowej. Dla głogowianina Sankt Petersburg (nigdy wcześniej tam nie grał) to miejsce dziewiątej kolejnej porażki w premierowym cyklu. Ostatnie zwycięstwo: I runda Wimbledonu.

Po przegranej z Tursunowem (ich pierwszy pojedynek) trzeba podkreślić klasę startującego z dziką kartą reprezentanta gospodarzy, ex 20. rakiety świata, który nawet teoretycznie "zniszczony" w otwierającym gemie (zdobył tylko dwa punkty przy serwisie Polaka), ustrzegł się w nim błędów. Tych niewymuszonych w całym meczu zanotował Tursunow tylko siedem; Przysiężny - trzy razy więcej.

Maszynka do serwisu w osobie Przysiężnego działała do czasu aż niespodziewanie zacięła się przy 2:3 w drugim secie. Wtedy była pierwsza w spotkaniu równowaga i wtedy też podopieczny Charpantidisa po ataku Tursunowa na przewagę pierwszy raz znalazł się pod presją, gdy musiał bronić break pointa: pierwszego się udało, ale potem był kolejny i tutaj już nastąpił zwrot akcji, turning point meczu.

Gdy Przysiężny serwuje na swoim pożądanym (czyli wysokim) poziomie, nawet nie mrugnie. Problemy nagle znajduje i próbuje o nich podyskutować z sędzią, gdy nie wychodzi mu jedna i kolejne piłki. Halowe warunki kandydują do miana ulubionych Przysiężnego, to jego teren: 15 asów w niemal półtorej godziny jest wynikiem budzącym szacunek. Ale by sięgnąć po pierwsze od czterech miesięcy zwycięstwo w premierowym cyklu (Wielki Szlem + World Tour) musi utrzymać poziom przez więcej niż półtora seta lub... trafić na rozdającego punkty rywala.

Regularny Tursunow po autach piłek nie bije, a jego gra ma znamiona wielkiej efektywności. Nie bez powodu jeszcze w ubiegłym roku nie miał problemów z utrzymaniem się w Top 30 rankingu. W ogólnym rozrachunku to Rosjanin zanotował znacznie wyższy procent wygranych punktów po pierwszym serwisie (86; Przysiężny - 68).

I SET Na 60 punktów rozegranych przy podaniu Tursunowa łupem Przysiężnego padło 11, z czego cztery w szóstym gemie pierwszej partii. Wtedy to po podwójnym błędzie serwisowym i dwóch piłkach bezpośrednio skończonych przez głogowianina zrobiło się 0-40 i po pierwszej nieudanej próbie (bekhend w siatkę) Przysiężny przełamał Rosjanina agresywnym forhendem.

Przysiężny w otwierającym secie uderzał jak natchniony (10 wygrywających piłek przy sześciu błędach niewymuszonych). Zaczął niezwykle efektownie: od trzech winnerów i asa, a w drugim gemie serwisowym Tursunow nie zwrócił mu żadnej piłki! Ale to Rosjanin miał rządzić serwisem, nie dając już młodszemu rywalowi żadnej szansy na przełamanie.

II SET Już przy pierwszej okazji, w drugim gemie drugiego seta, Tursunow zdobył tyle samo punktów przy returnie co w całej pierwszej partii. Przysiężny znacznie obniżył procent pierwszego podania (40), choć jeszcze serwując na 2:2 potrafił posłać trzy asy.

Przełamanie na 2:4 nie było zimnym prysznicem. Było pogłębieniem rozpoczynającego się kryzysu w głowie Przysiężnego. Tursunow miał wolną drogę do wyrównania stanu setów, co mogło mu się już udać przy 5:2, po tym jak zanotował piękne minięcie bekhendem.

III SET Błędy określiły początek decydującej partii, która zaczęła się od straty przez Przysiężnego podania: nieco chaotyczny, ni to chcący pozostać na linii końcowej, ni to ciągnący do przodu, dał rywalowi okazję po wpakowaniu piłki w siatkę, po czym zapisał na konto kolejny niewymuszony błąd.

W pomarańczowej koszulce grał już zupełnie inny zawodnik niż na starcie meczu. Przy 1:3 wpakował w aut smesza, co praktycznie pogrzebało nadzieję na przełamanie gorzkiej passy.

St. Petersburg Open, Sankt Petersburg (Rosja)

ATP World Tour 250, kort twardy (Casali Acrylic) w hali, pula nagród 663,75 tys. dol.

wtorek, 26 października

I runda:

Dmitrij Tursunow
(Rosja, WC)
3:6, 6:3, 6:2
Michał Przysiężny
(Polska)
statystyki
9
asy
15
3
podwójne błędy serwisowe
3
15
uderzenia wygrywające
17
7
niewymuszone błędy
21
58%
skuteczność 1. serwisu
56%
30/35
punkty z 1. serwisu
30/44
3/5
wykorzystane break pointy
1/2
76 (49/27)
suma punktów (serwis/odbiór)
62 (51/11)
czas gry: 1:26 godz.
Źródło artykułu: