Anna Niemiec: Jelena, dlaczego?

Tegorocznych Mistrzostw WTA w Dausze nie będę wspominać najlepiej. W trakcie ich trwania zaskoczyła mnie smutna informacja: Jelena Dementiewa zakończyła karierę. Rosjanka po porażce z Franceską Schiavone oświadczyła zgromadzonej publiczności, że ten mecz był jej ostatnim.

W tym artykule dowiesz się o:


Jelena Dementiewa, 29 lat, dwukrotna finalistka wielkoszlemowa (foto Straszak)

Chyba nie tylko ja bardzo się zdziwiłam. Dementiewa zakończyła po raz kolejny sezon w Top 10 i nic nie wskazywało na to, że pożegna się z zawodowym sportem. Wręcz przeciwnie, wydawać by się mogło, że jeszcze przez co najmniej kilka lat będzie mogła rywalizować na najwyższym poziomie. Postanowiła powiedzieć jednak dosyć. Są w życiu sprawy równie ważne, a nawet ważniejsze niż tenis i czas odłożyć na bok sportowe ambicje. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zrobiła to za wcześnie.

To był dziesiąty start Rosjanki w Masters. Trudno o lepszy dowód na to jak wspaniałą i bogatą w sukcesy miała karierę. Muszę przyznać, że na początku nie była moją ulubioną zawodniczką. Wydawała mi się mało wszechstronną tenisistką. Opierającą swoją grę wyłącznie na solidnej grze z linii końcowej, która owszem była skuteczna, ale wydawała mi się wtedy trochę kanciasta i drewniana.

Sympatią zaczęłam darzyć Dementiewą po półfinałowym meczu US Open 2004. Zmierzyła się w nim z Jennifer Capriati i zwyciężyła w tie breaku trzeciego seta. Był to okres, w którym miała ogromne problemy z serwisem. Dwa, trzy podwójne błędy serwisowe w gemie były standardem. Pamiętam jak dziś, gdy w środku nocy klęczałam przed telewizorem i modliłam się o to, żeby Lenie udało się jakimś cudem trafić podanie w kort. Cała w nerwach obserwowałam jak walczy nie tylko z przeciwniczką, ale również ze swoją niemocą.

Strasznie mi wtedy zaimponowała swoją postawą. Zaczęłam sobie uświadamiać jak dobre trzeba mieć uderzenia z tyłu kortu, niesamowicie się poruszać, żeby dochodzić do wielkoszlemowych finałów praktycznie bez serwisu. Jej wola walki była niesamowita. To, że czasem była nieporadna w sytuacyjnych akcjach przy siatce nie irytowało mnie już wcale. Ta nieporadność, która od czasu do czasu jej się przydarzała, zaczęła mi się wydawać wręcz urocza. Tym bardziej, że ona sama reagowała na nią najczęściej uśmiechem.

Kończąc karierę zasmuciła wielu fanów tenisa na całym świecie. Gdy była w swojej najlepszej formie obawiały się jej wszystkie tenisistki z czołówki. Stworzyła kilka niezapomnianych widowisk. Żeby nie szukać daleko, jej półfinałowy pojedynek zeszłorocznego Wimbledonu przeciwko Serenie Williams był jednym z najlepszych w historii kobiecych rozgrywek. Była mistrzynią gry z kontry.

Będzie jej brakować na światowych kortach, również męskiej części widowni. Oprócz tego, że była świetną sportsmenką, bardzo efektownie prezentowała się na korcie. Długie nogi, blond włosy, czarujący uśmiech. Piękna kobieta. Kto nie zdążył zobaczyć jak gra na żywo, niech żałuje, bo prezentowała się dużo lepiej niż na ekranie telewizora. Bardzo cieszę się, że miałam okazję na własne oczy zobaczyć z jaką gracją porusza się po korcie, nie tracąc nic ze swojej niesamowitej wręcz sprawności.

Zawsze podkreślała jak ważna jest dla niej gra dla ojczyzny. Za swoje największe sukcesy, oprócz dwóch finałów Wielkiego Szlema, uważa zwycięstwo w Pucharze Federacji oraz Pucharze Kremla, gdzie mogła wystąpić przed własną publicznością. Bardzo miło wspomina wsparcie jakiego udzielili jej wtedy kibice.

Jednak "klejnotem w koronie" jest złoty medal, który zdobyła dla siebie i Rosji podczas igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Momentu kiedy stała na podium wraz z koleżankami (wszystkie medale przypadły wtedy reprezentantkom Rosji) nigdy nie zapomni. To będzie jej najpiękniejsze wspomnienie związane z tenisem.

Pozostał niespełniony sen o Wielkim Szlemie. Zawsze marzyła o tym, żeby wygrać Roland Garros. To był jej ulubiony turniej. Była naprawdę blisko, ale nie udało się. Jednak jak sama powiedziała tuż po pożegnaniu: - Niczego nie żałuję. Mam powody, żeby być dumną z tego co udało mi się dokonać. Byłam już naprawdę blisko wygranej, zawsze robiłam wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. Ale może to dobrze, że nie udało mi się wygrać, może każdy powinien mieć taki jeden niespełniony sen.

Po ostatniej rozegranej przez Jelenę piłce na korcie w Dausze odbyła się ceremonia pożegnalna z udziałem wszystkich uczestniczek imprezy. Był to bardzo wzruszający moment nie tylko dla samej Rosjanki. Płakały wszystkie zawodniczki, które wcześniej na korcie toczyły z Dementiewą boje na śmierć i życie. Wiera Zwonariowa i Kim Clijsters w imieniu innych tenisistek bardzo emocjonalnie pożegnały koleżankę.

Łzy świadczą o tym, że kobiecy tour traci nie tylko bardzo dobrą zawodniczkę, ale również wspaniałego człowieka. Będzie brakować uśmiechniętej dziewczyny, wybitnego sportowca. Nie pozostaje nic innego jak powtórzyć za Kim: powodzenia Lena w nowym życiu!

Komentarze (0)