W sobotę debiutujący w turnieju Murray, czwarta rakieta świata, zmierzy się ze zwycięzcą starcia Juan Mónaco - Jürgen Melzer.
Tsonga tymczasem przeszedł drogę od Murraya do Murraya: to na porażce ze Szkotem w Wimbledonie (także w ćwierćfinale) z kontuzją lewego kolana zakończył na dłuższy okres starty. Powrócił w Tokio w ubiegłym tygodniu, ale pierwsze mecze wygrał dopiero w Chinach (odprawił Feli Lópeza, Sama Querreya i Floriana Mayera).
Niezwykle regularny na tle wolnego Francuza Murray wygrał 86% punktów przy pierwszym serwisie, nie dając rywalowi żadnej szansy na przełamanie. Murray był bezkompromisowy w wykorzystywaniu break pointów (4/4, po dwa w każdym secie), szybko zyskiwał przewagę przełamania: najpierw w trzecim gemie, a w drugiej partii już na 2:0.
Łupem Murraya w drugim secie padło 20 z 23 kolejnych punktów. Tsonga (obiera teraz kierunek na Moskwę) skończył bezpośrednio tylko dziesięć piłek, popełniając 21 błędów niewymuszonych.