US Open, prasa: Wujek Nadal a Angelina Jolie

Kim Clijsters trafia w sobotę na pierwszą stronę "The New York Times". Rok po "bajkowym" powrocie do tenisa ex liderka rankingu znów zagra w finale US Open, ale żadne z jej zwycięstw nie jest już niespodzianką.

W tym artykule dowiesz się o:


Kim Clijsters, 27 lat, dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa (foto PAP/EPA)

"W końcówce porywającego piątkowego półfinału, w którym siła zmierzyła się z siłą i doświadczenie z doświadczeniem, Clijsters wyjęła perfekcyjne uderzenie ze swojego repertuaru" - czytamy w "Times". "Przy break poincie w kluczowym gemie trzeciego seta zakreśliła wysoki lob nad głową Venus Williams, do którego ta desperacko się wyciągnęła, ale go nie dosięgła. Kiedy piłka spadła jako wygrana, Clijsters złapała ostatni podmuch w meczu, który dał jej szansę na drugie z rzędu zwycięstwo w Open".

Spojrzenie na finał (godz. 1 polskiego czasu) na blogu "Straight Sets": "Nikt nie wątpi, że Zwonariowa ma grę, by zdobyć tytuł wielkoszlemowy. Ale często traci koncentrację, tak jak na ubiegłorocznym Open w spektakularny sposób z Flavią Pennettą. Tej wersji Zwonariowej już tutaj nie oglądaliśmy. Ale w sobotę będzie grać na swojej ulubionej nawierzchni w czasie największej oglądalności. I kiedy Karolina Woźniacka zbudowała swoją grę wokół poruszania się, rotacji i różnorodności uderzeń, Clijsters będzie bić piłkę mocno, naprawdę mocno". "Times" o Zwonariowej: "Spędziła znaczną część kariery na nie zawsze zwycięskiej bitwie z własnymi nerwami i talentem przytłoczonym przez jej brak opanowania".

Paryska "L'Équipe" pisze: "Zwonariowa już nie szlocha. Zakwalifikowana do drugiego z rzędu finału Wielkiego Szlema Rosjanka w finale z Clijsters przetestuje swoją nową solidność". W artykule wspomnienie obwołania ją od Orange Bowl 2000 "Lacrymalovą" (od łez, które wylewała na korcie), zmiany szkoleniowe (roszada trenerów z Azarenką, później sformowanie rosyjskiego teamu) oraz pochwały od Nathalie Dechy, z którą zdobyły wielkoszlemowy tytuł w deblu w 2006 roku. Jest też tekst o zwycięstwie Clijsters (mecz zakończył się o 0:43 naszego czasu): "Spokojna jak Kim. Voilà, oto jej dwudzieste kolejne zwycięstwo w US Open".

Wujek jak skarb

Dlaczego Rafa Nadal spóźnił się na czwartkową konferencję prasową po zwycięstwie nad Fernando Verdasco? Bo się... golił. Nowojorski "Times" przedstawia sylwetkę Toniego Nadala: "Pierwszy i jedyny trener, widzi swoją pracę jako upewnianie się, że Nadal pokazuje swoją najlepszą twarz. Zadanie trzymania Rafaela na ziemi poza domem należy w dużej części do wujka Toniego. Ten jest jak artysta make upu, któremu powierza się twarz Angeliny Jolie". Toni, niezależny finansowo dzięki interesom biznesowym (restauracja, firma przemysłu szklanego, ostatnio udziały w klubie piłkarskim Mallorca) nie jest przez Rafę zatrudniany, nie pobiera za pracę z nim pieniędzy.

Według "Times" "Toni Nadal jest niechętny wywiadom, ale jego głos wydobywa się z ust Rafy". O samym zawodniku: "Jest jak hiszpański waleczny byk, parskający agresor, który stracił swój serwis tylko raz w 76 gemach jego ósmego Open. Poza kortem Nadal nie spuszcza głowy i szturmuje naprzód. Jest grzeczny w stosunku do ochroniarzy, z szacunkiem odnosi się do innych zawodników, przychylny dla fanów. Pocałował w policzek aktorkę i piosenkarkę Grace Jones, lat 62, w drodze do szatni". Wujek Toni największą satysfakcję ma nie wtedy, gdy syn jego brata gra dobrze w tenisa: - Więcej przyjemności czerpię wtedy, gdy mówią, że Rafael jest dobrym człowiekiem.

Komentarze (0)