Mecz przeciw Dabulowi (ATP 96) to był dobry, półtoragodzinny trening dla Federera (cudowny winner z uderzenia posłanego między nogami przy 6:1, 5:3!), który po ubiegłorocznej porażce w finale chce odzyskać tytuł na Flushing Meadows (panował tam nieprzerwanie od 2004 roku). Wiceliderujący rankingowi Szwajcar, który właśnie zapewnił sobie występ w Masters, na oczach m.in. Thierry'ego Henry skończył bezpośrednio 46 piłek, popełnił 33 niewymuszone błędy, wygrał 24 z 36 akcji przy siatce. W 1/32 finału jego rywalem będzie po raz pierwszy Andreas Beck (ATP 104).
CZYTAJ: Söderling wychodzi z tarapatów w meczu z pogromcą Janowicza
Przysiężny trzykrotnie był o krok od wyeliminowania Montañésa, ale dopiero Paul-Henri Mathieu okazał się drugim w tym US Open pogromcą zawodnika rozstawionego: Francuz w 3h39' pokonał 6:3, 6:4, 5:7, 4:6, 6:1 Hewitta. Pięciu setów być nie musiało: zmagający się w tym sezonie z problemami zdrowotnymi (przepuklina, kolano) PHM wygrał dwie partie i przełamał ex lidera rankingu na 5:4 w trzeciej. Mathieu w II rundzie zmierzy się z debiutującym w Nowym Jorku wśród seniorów Guillaumem Rufin (ATP 206).