O randze turnieju rotterdamskiego świadczy najlepiej fakt, że wystąpi tam trzech z pięciu, natomiast dziewięciu z 20 najwyżej na świecie sklasyfikowanych tenisistów ATP. Wśród nich są: Rafael Nadal (nr. 2), Nikołaj Dawidienko (4), David Ferrer (5), Andy Murray (11) oraz Marcos Baghdatis (17). Kto zwycięży? Najwyżej notowany w tym gronie Rafael Nadal?
Jego najsilniejszy adwersarz Novak Djokovic, który zwłaszcza po zwycięstwie w wielkoszlemowym turnieju Australian Open zyskał na pewności siebie, odwołał przyjazd do Rotterdamu. Najwidoczniej nie wykurował się jeszcze do końca z grypopodobnej infekcji, której nabawić się miał w Rosji, gdzie przebywał w ramach rozgrywek Pucharu Davisa i w końcu skreczował w meczu z Dawidienką. Jego przegrana w drugiej rundzie turnieju w Marsylii z Francuzem, Simonem Gillesem świadczy o tym, że nie jest jeszcze w pełni sił. A może po prostu - bohaterowie są zmęczeni. Drugi przecież finalista Australien Open, Jo-Wilfried Tsonga, przegrał w Marsylii w pierwszej rundzie z Chorwatem Mario Ancicem (135. ATP), po co prawda zaciętym pojedynku (7:5, 7:6). Niemniej, rewanżu za finał Australien Open na razie nie będzie.
Kto pozostał zatem na placu boju? Nieobliczalny, jak zawsze, jest Dawidienko, natomiast kolejnego Hiszpana, Davida Ferrera, który dotarł do finału Masters w ubiegłym roku, także nie można lekceważyć. A któż odważyłby się przedwcześnie spisać na straty Mikhaiła Jużnego (8), który przyjedzie tam, by bronić zdobytego w ubiegłym roku tytułu. Słowem, w Rotterdamie oczekują miłośników tenisa bardzo ciekawe mecze.
SAP Open w kalifornijskim San Jose (pula nagród: 436 tysięcy dolarów), turniej rozgrywany w hali na twardych kortach, przyciągnął najlepszych zwłaszcza amerykańskich tenisistów, gdzie prym wiedzie naturalnie Andy Roddick (6. ATP) i gdzie w meczu pokazowym z Niemcem, Tommy Haasem, wystąpić ma czternastokrotny zwycięzca turniejów Wielkiego Szlema, Pete Sampras. Po jego zwycięstwie nad Rogerem Federerem w meczu pokazowym w ubiegłym roku nikt chyba nie ma wątpliwości, że „wielki Pete” po pięciu latach przerwy turniejowej nie zapomniał jak się gra - i wygrywa - w tenisa.
Tu znów spotkają się znani dobrze na kortach światowych zawodnicy, tacy jak chociażby: James Blake (USA, 12. ATP), Radek Stepanek (Czechy, 36. ATP), Jürgen Melzer (Austria, 56. ATP), czy Kristof Vliegen (Belgia, 71. ATP). Ostatni trzej grali niedawno we wrocławskim challengerze.
Do San Jose nie zjedzie, niestety, Marat Safin, dwukrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych (US Open i Australian Open). Otrzymał wprawdzie dziką kartę, przyznaną przez organizatorów dla tego pełnego temperamentu zawodnika, ale kłopoty zdrowotne (prawa noga oraz nie do końca wyleczone zatrucie pokarmowe, którego nabawił się w Moskwie podczas meczu Pucharu Davisa z Serbią) zmusiły go do odwołania przyjazdu do San Jose. Jakaś plaga kontuzji spowodowała także wycofanie się z turnieju z powodów zdrowotnych kolejnych zawodników: Chilijczyka Fernando Gonzaleza (16. ATP) i Argentyńczyka Juana Martina del Potro (49. ATP).
Przedsmak zmagań na ceglanej mączce (a gdzie tam jeszcze do wielkoszlemowego Roland Garros) stanowią turnieje w Ameryce Południowej. Dobrze obsadzony Copa Telmex w Buenos Aires (pula nagród: 466 tys. dolarów) skupił specjalistów tenisowych maratonów na kortach ziemnych. Większość uczestników Brazil Open w Costa do Sauipe z ubiegłego tygodnia przeniesie się do stolicy Argentyny. David Nalbandian (9. ATP), pogromca w ubiegłym roku trzech najlepszych w rankingu ATP, Rogera Federera, Rafaela Nadala i Novaka Djokovica, czy Carlosa Moyę (18. ATP) - zwycięzca Roland Garros - nie wymaga rekomendacji. Tu, w argentyńskiej stolicy, zmagać się będą ze sobą przede wszystkim zawodnicy Ameryki Południowej, ale i Hiszpanii oraz Włoch. Tu wstąpią w szranki: Jose Acasuso, Luis Horna, Juan Ignacio Chela, Agustin Calleri, Nicolas Massu, Filippo Volandri, Oscar Hernandez i inni. A Juan Monaco (14. ATP), który wygrał turniej w ubiegłym roku? Czy można go pominąć? Nie sądzę, w każdym razie łatwo skóry nie sprzeda.
W Bogocie zagrają na mączce panie po trzydziestce (w rankingu; w czasie zgłoszenia do turnieju). Najwyżej rozstawione Argentynka Gisela Dulko (36. WTA), czy Włoszka Flavia Pennetta (39. WTA) będą próbowały zdobyć kolumbijski tytuł, który w ubiegłym roku stał się łupem Włoszki Roberty Vinci. Chociaż pierwsza z nich musiała w ubiegłym tygodniu zrezygnować z gry w chilijskim turnieju w Vina del Mar z powodu kontuzji prawej nogi i prawdopodobnie w stolicy Kolumbii nie wystąpi. W turnieju głównym Copa Colsanitas nie zagra Marta Domachowska, która próbowała przebić się przez eliminacje.
Justine Henin powinna bronić tytułu zdobytego w Dausze w 2007 roku w Qatar Total Open po pokonaniu w finale (6:4, 6:2) Swietlany Kuzniecowej. Ale nie jest to wcale pewne. Jak się zdołałem zorientować, w kalendarzu Justine na przyszły tydzień katarski turniej nie widnieje. Niemniej na liście uczestniczek znajdują się, oprócz Henin i Sereny Williams wszystkie gwiazdy pierwszej, drugiej i dalszej wielkości: Ana Ivanovic, Kuzniecowa, Jelena Jankovic, Maria Szarapowa, Agnes Szavay itd. Zagra tam także Agnieszka Radwańska i jej siostra - Urszula. Po rezygnacji tej pierwszej, oczywistej, z udziału w turnieju belgijskim w Antwerpii, będzie to sprawdzian - po Australian Open - aktualnej formy najlepszej polskiej tenisistki. W pojedynkach z najlepszymi rywalkami będzie musiała potwierdzić swoją pozycję w rankingu światowym. A może zdoła ją poprawić?