W trzeciej rundzie turnieju WTA 1000 w Miami Iga Świątek zmierzyła się z Elise Mertens. Już od pierwszych piłek spotkanie dostarczyło wielu emocji, a obie zawodniczki walczyły o każdy punkt. W pierwszym secie doszło aż do czterech przełamań, co pokazuje, jak zacięta była rywalizacja. Ostatecznie losy tej partii rozstrzygnęły się w tie-breaku, w którym Polka zaprezentowała najwyższy poziom i oddała rywalce jedynie dwa punkty.
Drugi set to już pełna dominacja Świątek, która nie pozostawiła Mertens żadnych złudzeń. 23-letnia wiceliderka światowego rankingu grała niemal bezbłędnie, trzykrotnie przełamując serwis Belgijki. Polka zakończyła spotkanie wynikiem 7:6(2), 6:1.
Skąd tak odmienny obraz gry w obu partiach? Świątek zdiagnozowała to przed kamerą Canal+ Sport.
- Myślę, że pierwszy serwis w pierwszym secie trochę mi utrudnił zadanie. Gdybym trochę więcej trafiała, myślę, że udałoby mi się zamknąć tego seta bez tie-breaka - przyznała.
- Czułam cały czas, że jestem w meczu, mam kontrolę. Myślę, że właśnie ten serwis zrobił różnicę, bo zagrałam dwa asy w tie-breaku. Cieszę się, że pozostałam cierpliwa, spokojna i ufałam, że ten serwis zaskoczy w pewnym momencie - dodała.
Wiceliderka rankingu WTA o miejsce w ćwierćfinale powalczy z Eliną Switoliną. Będzie to już czwarty pojedynek 23-latki z tą rywalką.
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy