Iga Świątek znokautowana. "Czy to był mecz tenisa?" [OPINIA]

Getty Images / Mohamed Farag / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Mohamed Farag / Na zdjęciu: Iga Świątek

Przykre, ale prawdziwe. Iga Świątek została zmieciona z kortu przez Jelenę Ostapenko. W trakcie dwóch setów w półfinale turnieju w Dosze na twarzy Polki można było wyczytać jedynie bezsilność.

W tym artykule dowiesz się o:

Ciężko nawet z pełnym przekonaniem stwierdzić, że w półfinale turnieju WTA 1000 w Doha obejrzeliśmy mecz tenisa. Tak, były rakiety, piłki, siatka, wymiarowy kort i sędzia. I nawet trybuny z kibicami.

Jednak agresywny styl gry Jeleny Ostapenko sprawił, że w trakcie dwóch setów najmniej zobaczyliśmy tzw. tenisa w tenisie. Ciekawych wymian było jak na lekarstwo, zwłaszcza w pierwszym secie. Serwis, return, atak, boisko. Bądź serwis, return, atak i aut. Albo się uda, albo nie uda.

Żadnych półśrodków.

Niestety dla nas, najczęściej się udawało. Bezkompromisowy i agresywny styl gry Ostapenko znów nie dał szans Polce, która tym samym przegrała piąty z rzędu (!) mecz z Łotyszką.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny

Świątek chciała grać akcje polegające na wymianach, poganiać rywalką, wyprowadzić z równowagi, jednak okazało się to po prostu niemożliwe. Ostapenko kończyła swoje akcje niezwykle szybko, nie dając Polce szansy na przejęcie kontroli nad meczem.

A nawet jeśli akcja trwała dłużej niż kilka sekund, Łotyszka zazwyczaj trafiała potężnymi forhendami w samą linię. - To jest gra na granicy szaleństwa - skomentowała na antenie Canal Plus Sport Joanna Sakowicz-Kostecka.

W tym szaleństwie była jednak metoda. W pierwszym secie pewne 6:3, w drugiej partii wręcz pogrom, bo tak trzeba nazwać zwycięstwo 6:1. I awans do wielkiego finału.

Iga Świątek wyglądała na bezradną, po prostu. Po przegraniu trzeciego gema w drugim secie nie wytrzymała i schodząc bo boksu rzuciła rakietą o kort. Niestety, wyrzucenie z siebie negatywnych emocji nie pomogło. Z jej twarzy można było wyczytać jedynie bezsilność.

Ale jak inaczej, gdy rywalce wychodzi niemal wszystko, niekiedy wbrew prawom fizyki?

Trzeba jednak przyznać, że forehand Igi Świątek nie działa tak jak w meczach z Lindą Noskovą czy Jeleną Rybakiną. Błędów było zbyt dużo, a skuteczność Ostapenko była zbyt wysoka, żeby dało się to w jakikolwiek sposób obejść.

To była pełna dominacja i nokaut polskiej gwiazdy. Jej rywalka zaprezentowała wręcz kosmiczny tenis i Świątek nie miała po swojej stronie żadnych argumentów, by jej zagrozić. Smutne, ale prawdziwe.

Jednak tak jak w lutym 2022 roku porażka z Łotyszką zapoczątkowała jej serię 37 kolejnych zwycięstw, tak nie ma przeciwskazań, by Świątek za chwilę rozpoczęła kolejne pasmo sukcesów. No może poza jednym - że wkrótce znów nie spotka się z Ostapenko.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (167)
avatar
Zeitgeist
15.02.2025
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Trzeba przyznac, ze Iga ma olbrzymie szczescie, ze grajac w tak wielu turniejach, tak rzadko ma Ostapenko na swojej drodze. 
avatar
TOMASZ Pułkownik
15.02.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Isia..nic nie dała zmiana trenera!! Na tego trenera!! 
avatar
działacz sportowy
15.02.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
serwis bardzo słaby !, forhend również, z takimi brakami nie wygra się z Ostapenko. 
avatar
brawo Jack
15.02.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdzie jest tatko ? Zięć czy synowa mu się nie podoba ? 
avatar
janek52
15.02.2025
Zgłoś do moderacji
6
3
Odpowiedz
Jedno się powtarza , brak pierwszego podania . Trzeba coś z tym zrobić bo serwisy na ciało nie działają. A ten mecz Iga przegrała w szatni, tak wystraszonej to jej nie widziałem dawno. 
Zgłoś nielegalne treści