Wielu kibiców ostrzyło sobie zęby na pojedynek Igi Świątek z Jeleną Rybakiną. Potyczki tej dwójki regularnie są zacięte i dostarczają wielu emocji. Tak też było w ćwierćfinale turnieju rangi WTA 1000 w Dosze, lecz tylko w drugim secie.
W premierowej odsłonie Świątek zaprezentowała się kapitalnie, a Rybakina zdecydowanie poniżej oczekiwań. Nasza tenisistka pewnie zwyciężyła 6:2, lecz druga partia była dla niej znacznie trudniejsza. Mimo że Polka przegrywała 2:4, to ostatecznie triumfowała 7:5 i zamknęła mecz w godzinę i 36 minut.
W pomeczowej rozmowie na korcie wiceliderka światowego rankingu WTA podkreśliła, jak ważne były dla niej cztery wygrane gemy przy serwisie rywalki. - Jestem bardzo zadowolona, że pokonałam Jelenę Rybakinę, bo to jest zawsze trudna przeciwniczka. Jestem szczęśliwa, iż pomimo tego że podniosła swój poziom w drugim secie, ja też mogłam tego dokonać i wrócić ze stanu 2:4, 15:30. Najbardziej jednak jestem dumna z tego, że przełamałam ją tyle razy, bo dokonać tego to jest bardzo trudna sprawa - przyznała.
ZOBACZ WIDEO: Matka legendy była w szoku. Zamiast Siódmiaka widokówkę wysłał... kolega
Z kolei Maciej Zaręba z Canal+ Sport zapytał Świątek o to, czy większe wrażenie wywarły na niej uderzenia Lindy Noskovej czy Jeleny Rybakiny. Przypomnijmy, że dzień wcześniej Polka ograła Czeszkę po trzysetowym boju 6:7(1), 6:4, 6:4.
- Ciężko ocenić. Wydaje mi się, że chyba wczorajszy mecz był bardziej wymagający, zwłaszcza dlatego, że mniej returnów wracało z mojej strony. Dzisiaj cieszę się, że byłam czasami gotowa skontrować, mimo tego że Jelena serwowała bardzo dobrze. Oba mecze były bardzo trudne, jestem zadowolona, że jestem w półfinale, bo włożyłam dużo pracy, żeby tu być - powiedziała nasza tenisistka.
Poruszony został również temat zdenerwowania, który był widoczny w drugim secie. Zaręba zapytał, czy wynikało ono z niewykorzystanych break pointów.
- Tego nie wiem. Jedną akcję faktycznie zepsułam, ale to wybaczyłam sobie, bo akurat mi trochę piłka zniknęła w ekranach. Później ona zaserwowała, przy chyba 1:3, 127 km/h drugi serwis i nie spodziewałam się tego, ale powinnam być gotowa na to. Z drugiej strony myślę, że pod koniec seta ten mój poziom koncentracji i intensywności jeszcze poszedł do góry, dzięki czemu przełamałam na koniec - wytłumaczyła Polka.