Iga Świątek, po wygranej z Emmą Raducanu 6:1, 6:0 w trzeciej rundzie wielkoszlemowego Australian Open, wyraziła zadowolenie z postępów, jakie osiąga dzięki współpracy z nowym trenerem, Wimem Fissette. Polka podkreśliła, że jej uderzenia, nad którymi pracuje na treningach, zaczynają przynosić oczekiwane rezultaty.
Nasza tenisistka przyznała, że rywalizacja przyniosła jej radość. Była także zadowolona z kilku uderzeń, które udało jej się wykonać zgodnie z planem treningowym.
- Cieszyłam się grą. Trafiłam kilka uderzeń, po których pomyślała, że to jest to, do czego dążę podczas treningów. Chcę tak uderzać. Dlatego tak bardzo podobał mi się ten mecz, czułam się bardzo pewnie. Mogłam ją pod koniec jeszcze bardziej przycisnąć. Bardzo ważne było to, że wykorzystałam dużo break pointów. Jestem niezwykle zadowolona z występu - stwierdziła Świątek w pomeczowym wywiadzie.
Po meczu Polka rozbawiła australijską publiczność, mówiąc o swoich planach na wolny czas. Przyznała bowiem, że zamierza relaksować się na świeżym powietrzu, ponieważ... "świat ma tu lepsze kolory, wszystko jest jaśniejsze i przyjemniejsze", porównując to do pogody w Polsce.
Mecz z Brytyjką był prawdziwym pokazem siły Świątek, która potrzebowała jedynie godziny i 11 minut, by odprawić rywalkę. Polka nie dała jej najmniejszych szans, co potwierdza jej znakomitą formę i stanowi wyzwanie dla kolejnych przeciwniczek w Melbourne. Fani, którzy nie widzieli tego meczu, mogą teraz tylko żałować, że przegapili tak spektakularne widowisko.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"